Kilkuset żołnierzy piechoty morskiej z czterech krajów wylądowało na plaży w Ustce. Desant morski stanowił ostatnią odsłonę manewrów „Baltops ’16”.
Pierwsze do brzegu podeszły polskie trałowce. Miały oczyścić morze z zagród minowych i utorować drogę desantowi. Kiedy zaczęły wykonywać swoje zadanie, w pobliskich lasach zawyły silniki. Po chwili na plażę wyjechały bojowe wozy piechoty BWP-1, które ustawiono w okopach i na umocnieniach. „Wysypali” się z nich żołnierze 7 Brygady Obrony Wybrzeża w Słupsku. To właśnie im przypadła rola sił próbujących zatrzymać desant. Na okręty spadł grad pocisków. Wysiłki na niewiele się jednak zdały. Trałowce wykonały zadanie i odeszły na pełne morze, a na horyzoncie majaczyły już m.in. amerykański okręt dowodzenia USS „Mount Whitney”, brytyjski śmigłowcowiec desantowy HMS „Ocean” i niszczyciel rakietowy z Hiszpanii SPS „Nunez Mendez”. W stronę Wybrzeża ruszyły wypełnione żołnierzami piechoty morskiej oraz sprzętem pływające transportery opancerzone AAV i poduszkowce desantowe LCAC. Oddziały z 7 BOW zaczęły się wycofywać w głąb lądu. Po chwili, we mgle i kłębach dymu, do plaży dotarły pierwsze pojazdy.
Łącznie pod Ustką wylądowało kilkuset żołnierzy piechoty morskiej ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Włoch. „Jesteśmy po dwóch tygodniach intensywnych ćwiczeń. Dzisiejszy desant stanowił ich zwieńczenie. Kierowaliśmy się mottem: »Jedność na Bałtyku równa się siła i bezpieczeństwo«. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu naszych działań”, podkreślał wiceadm. James Foggo, dowódca STRIKFORNATO, czyli Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia NATO – organizatora manewrów.
Tegoroczny „Baltops” rozpoczął się w Estonii. Początkowo okręty ćwiczyły w okolicach Szwecji i Finlandii. W każdym z tych państw został zorganizowany desant podobny do tego, który mogliśmy oglądać w Ustce. Potem siły skierowały się na południe Bałtyku. Manewry zakończyły się w niemieckiej Kilonii. W sumie wzięło w nich udział 15 państw NATO i dwa kraje w ramach „Partnerstwa dla pokoju”. Na ćwiczenia wysłały one 43 okręty, ponad 60 samolotów i śmigłowców (nad Bałtykiem pojawiły się m.in. amerykański bombowiec strategiczny dalekiego zasięgu B-52, brytyjskie śmigłowce Merlin i Chinook, a także samolot dozoru radiolokacyjnego dalekiego zasięgu AWACS), 4 tys. marynarzy i około 700 żołnierzy piechoty morskiej z USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii, Włoch i Niemiec. Od początku w manewrach brał udział okręt podwodny ORP „Kondor”. Przed usteckim desantem dołączyły do niego trałowce, samoloty i śmigłowce morskie, a także samoloty uderzeniowe, wcześniej zaangażowane w „Anakondę”.
„Braliśmy udział w »Baltopsie«, zanim jeszcze wstąpiliśmy do NATO. I nadal chcemy to robić. W przyszłym roku będziemy gospodarzami ćwiczeń. Manewry pokazały, że możemy liczyć na naszych partnerów z sojuszu, potwierdziły też znaczenie Bałtyku w systemie bezpieczeństwa”, podsumował gen. broni Mirosław Różański, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych.
autor zdjęć: Tomasz Mielczarek/7 BOW