Ostrożny optymizm

NATO okazało solidarność i zrozumienie dla zagrożeń, o których się mówi w Warszawie, Tallinie czy Rydze.

Szczyt Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego w Warszawie z pewnością był jednym z najważniejszych po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 roku. Ogłoszone decyzje kierunkowe wraz z bardzo konkretnymi postanowieniami pozwalają spojrzeć na przyszłość sojuszu północnoatlantyckiego z ostrożnym optymizmem. Można się pokusić o stwierdzenie, że szczyt pokazał, iż NATO w dużej części ponownie staje się także organizacją zbiorowej obrony, a nie tylko zbiorowego bezpieczeństwa. W państwach członkowskich rośnie powoli świadomość tego, że zapewnianie własnego bezpieczeństwa wykracza poza różnego typu misje „out of area”, a po dezintegracji ZSRR najpoważniejsze wyzwania związane z bezpieczeństwem europejskim czekają tuż za rogiem. Z polskiej perspektywy najistotniejsze są decyzje w sprawie szeroko rozumianej wschodniej flanki NATO.

Wzmacnianie wschodniej flanki

Najważniejszym ustaleniem dotyczącym twardego bezpieczeństwa państw wschodniej flanki jest ustanowienie w tym regionie obecności wojsk sojuszniczych o charakterze permanentnym, choć rotacyjnym, która rozpocznie się w 2017 roku. Ta formuła, która jest pewnego rodzaju polityczno-dyplomatycznym wytrychem, według starych państw sojuszu pozwala na wzmocnienie Polski oraz krajów bałtyckich przy jednoczesnym niepodważaniu ustaleń „Aktu stanowiącego o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwa”, podpisanego przez NATO i Rosję w 1997 roku.

Jak będzie wyglądała wysunięta obecność wojsk? Przede wszystkim, w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii powstaną cztery sojusznicze batalionowe grupy bojowe, czyli jednostki większe i lepiej wyposażone niż tradycyjne bataliony. Państwami ramowymi odpowiadającymi za ich tworzenie są Stany Zjednoczone, Niemcy, Kanada oraz Wielka Brytania. W ich skład będą wchodziły również mniejsze związki taktyczne innych członków NATO, np. Rumunii, Norwegii, Belgii czy też Danii, co w wypadku jakiegokolwiek konfliktu militarnego powinno automatycznie oznaczać włączenie grupy krajów w operację obronną przed rosyjską agresją. Jednocześnie w państwach wschodniej flanki zostanie rozlokowana ciężka pancerna brygada amerykańska, która w ramach Europejskiej Inicjatywy Wzmocnienia (European Reassurance Initiative) będzie stanowić kontrybucję Waszyngtonu we wzmacnianie bezpieczeństwa naszego regionu. Co ważne z naszego punktu widzenia, dowództwo brygady ma stacjonować w Polsce.

Kolejnym wzmocnieniem wschodniej flanki NATO będzie również rozlokowanie w tym regionie nowych punktów z dodatkowym uzbrojeniem, amunicją, paliwem i wyposażeniem (Army Prepositioned Stocks – APS). Są one szczególnie ważne w kontekście stale rozwijanych rosyjskich możliwości wojskowych, wpisujących się w tzw. koncepcję antydostępową (anti-access, area denial concept, A2/AD), która mogłaby uniemożliwić szybkie wsparcie Polski lub państw bałtyckich drogą powietrzną albo morską.

W czasie warszawskiego szczytu ogłoszono także wstępną gotowość operacyjną systemu obrony antybalistycznej, który od teraz będzie dowodzony przez Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego, a nie bezpośrednio przez Waszyngton. Przypomnijmy, że na instalację, która ma chronić Europę przed potencjalnym atakiem takich państw jak Iran, składają się: bateria pocisków SM-3 w wersji lądowej (Aegis Ashore) w rumuńskim Deveselu, radar wykrywania i śledzenia pocisków balistycznych umieszczony w Turcji oraz okręty systemu Aegis bazujące w Hiszpanii i uzbrojone w pociski SM-3 w wersji morskiej. Również w Polsce rozpoczęto budowę jej części. Będzie to, podobnie jak w Rumunii, bateria lądowych pocisków SM-3.

Jeśli chodzi o południową część flanki wschodniej, ustalono, że kontrybucja NATO we wzmacnianie jej bezpieczeństwa ograniczy się, oprócz operacyjnej gotowości rumuńskiego elementu tzw. tarczy antyrakietowej, do wzmocnienia międzynarodowymi jednostkami jednej z brygad rumuńskich i przekształcenie jej w brygadę międzynarodową, m.in. z udziałem wojsk polskich oraz bułgarskich. Choć oczekiwania Bukaresztu – zważywszy na nielegalną aneksję Krymu, która zburzyła dotychczasową architekturę bezpieczeństwa na Morzu Czarnym – były dalej idące niż to, co finalnie udało się ustalić.

W świetle oficjalnych informacji nie możemy jeszcze stwierdzić, gdzie dokładnie będą rozlokowane zarówno batalionowe grupy bojowe NATO, jak i ciężka pancerna brygada USA oraz dodatkowe punkty APS. Zważywszy na uwarunkowania geograficzne, najbardziej prawdopodobnym miejscem lokacji batalionowej grupy bojowej jest północno-wschodnia Polska, blisko tzw. przesmyku suwalskiego, którego utrzymanie może być kluczowe dla wsparcia państw bałtyckich podczas jakiegokolwiek konwencjonalnego konfliktu z Federacją Rosyjską. Jeśli chodzi o elementy brygady, to obecnie spekuluje się także o zachodniej Polsce. Nie do końca są jeszcze znane dokładna struktura i łańcuch dowodzenia wojsk sojuszniczych stacjonujących w Polsce oraz państwach bałtyckich. Z jednej strony, pojawiają się koncepcje podporządkowania tych oddziałów bezpośrednio naczelnemu dowódcy Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie, z drugiej – powstaje pytanie o rolę Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie i przyszłe miejsce polskich struktur w całym systemie dowodzenia.

Z perspektywy państw bałtyckich istotną decyzją było podpisanie wspólnej deklaracji NATO i Unii Europejskiej, która wraz z wypracowanym w ostatnich miesiącach przez ekspertów obu organizacji tzw. playbookiem, czyli zbiorem rekomendacji, instrumentów, narzędzi i procedur, ma stanowić istotny wkład w przeciwdziałanie potencjalnym zagrożeniom hybrydowym.

W kontekście wschodniej flanki wydaje się, że warto zwrócić jeszcze uwagę na wskazane w komunikacje końcowym wyzwania związane z nuklearnym aspektem odstraszania. Temat ten przez wiele lat nie był na serio stawiany na agendzie sojuszu. Działo się tak mimo stale rosnącej dysproporcji między taktycznym potencjałem nuklearnym NATO i Rosji czy też omijaniem przez Władimira Putina „et consortes” postanowień i ograniczeń związanych z międzynarodowymi traktatami oraz reżimami ograniczającymi zbrojenia. W związku z tym obecne w komunikacie końcowym nawiązanie do roli potencjału nuklearnego, zarówno na poziomie taktycznym, jak i strategicznym, jako kluczowego czynnika odstraszania Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego z perspektywy państw wschodniej flanki, jest krokiem w dobrym kierunku.

Polityka uchylonych drzwi

Na korytarzach siedziby głównej sojuszu północnoatlantyckiego przez wiele miesięcy rozmawiano o niemożności wypracowania przez państwa członkowskie wspólnego stanowiska co do dalszych relacji z Kijowem oraz Tbilisi. Finalnie podczas warszawskiego szczytu podkreślono integralność terytorialną i prawo do pełnej suwerenności Ukrainy, a także ponowiono deklarację o dalszym wspieraniu tego państwa. Narzędziem do tego ma być tzw. comprehensive assistance package, czyli zbiór środków i narzędzi, których celem jest pomoc ukraińskim instytucjom zajmującym się obroną i bezpieczeństwem.

NATO zamierza także kontynuować działania wspierające w ramach tzw. the trust funds, powstałych jeszcze na szczycie w Walii – chodzi o pomoc w dziedzinach cyberobrony, logistyki i rehabilitacji rannych żołnierzy. Akcesja Ukrainy do Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego nie jest jednak na agendzie toczącego się procesu politycznego, z czego zdają sobie zapewne sprawę władze w Kijowie. W związku z tym zastosowały metodę małych kroków, np. przyjęły niedawno plan reform i dostosowania ukraińskiego sektora obrony i bezpieczeństwa do standardów natowskich.

Jeśli chodzi o Gruzję, to oprócz konsekwentnego nieuznawania państwowości Abchazji i Osetii Południowej, sojusz północnoatlantycki zapowiedział wsparcie tzw. NATO – Georgia Package, czyli zestawu środków i inicjatyw nastawionych na wzmocnienie gruzińskich możliwości obronnych i intensyfikację współpracy z członkami sojuszu w dziedzinie bezpieczeństwa. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że proces integracji z NATO dla obu państw zatrzymał się w 2008 roku w Bukareszcie. Polityka otwartych drzwi, którą teoretycznie prowadzi NATO, rozbija się o brak woli politycznej w Paryżu czy Berlinie, nawet jeśli chodzi o przyznanie tak oczekiwanego w Kijowie i Tibilisi planu działań na rzecz członkostwa (Membership Action Plan – MAP). Co więcej, w przewidywalnej przyszłości sytuacja ta raczej się nie zmieni.

Reakcja Rosji

Federacja Rosyjska na postanowienia szczytu zareagowała dość przewidywalnie, choć mogła zostać zaskoczona zaprezentowaną w komunikacie końcowym jednością oraz dość szczerym określeniem obecnego stanu relacji na linii NATO – Kreml. Arsenał retoryczny państwa rosyjskiego względem postępowania sojuszu od wielu miesięcy się nie zmienia, w związku z czym sformułowania rosyjskich oficjeli o „demonizowaniu” Moskwy oraz „szukaniu zagrożenia tam, gdzie go nie ma” czy też „potrzebie wspólnej wojny z terroryzmem” nie powinny stanowić dla nikogo niespodzianki.

Jeśli chodzi o konkretne działania, to wydaje się, że Kreml będzie kontynuował tworzenie nowych związków taktycznych w okręgach wojskowych Zachodnim i Południowym (zapowiedzi sformowania trzech nowych dywizji), jak również intensyfikował łączenie w większe związki taktyczne tych jednostek, które są tam rozlokowane. Warto jednak zauważyć, że Moskwa już po zakończeniu szczytu, w trakcie spotkania Rady NATO – Rosja wysunęła serię pomysłów, które w założeniu mają ograniczyć nieprzewidziane incydenty w regionie Morza Bałtyckiego. Nie można w związku z tym wykluczyć, że rację ma znany rosyjski politolog i analityk Dmitri
Trenin, dyrektor Carnegie Moscow Center, który twierdzi, że nie tylko NATO, lecz także Rosja nie chcą nadmiernej eskalacji konfliktu.

Szczyt NATO w Warszawie należy uznać za sukces, zarówno z punktu widzenia naszego kraju, jak i państw całej wschodniej flanki. Z nieoficjalnych informacji, które można było uzyskać od przedstawicieli delegacji państw członkowskich obecnych na PGE Narodowym, wynika, że Polska uzyskała niemal wszystko, o co postulowała. Oczywiście nie powinniśmy mieć złudzeń – cztery batalionowe grupy bojowe i jedna ciężka pancerna brygada amerykańska nie są w stanie obronić państw wschodniej flanki w razie pełnoskalowego konfliktu. Jednak, po raz pierwszy od rozszerzenia NATO po zimnej wojnie, sojusz północnoatlantycki wchodzi na stałe do państw wschodniej flanki, i jest to moment niezwykle ważny. Po pierwsze dlatego, że zmienia się status geopolityczny oraz geostrategiczny Polski i państw bałtyckich. Jakakolwiek agresja wymierzona w te państwa będzie bowiem oznaczać atak na takie państwa, jak USA, Niemcy, Kanada, co radykalnie zmienia perspektywę Kremla. Po drugie zaś dlatego, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu podobne ustalenia wydawały się nieprawdopodobne ze względu na nieprzejednane stanowisko wielu zachodnich partnerów Polski w NATO.

Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego okazała teraz daleko idącą sojuszniczą solidarność i zrozumienie dla zagrożeń, na które zwracają uwagę Warszawa, Tallin czy Ryga. Historia nie kończy się jednak na warszawskim szczycie. Przed nami równie gorący czas. Decyzje i postanowienia ogłoszone w Warszawie muszą zostać jak najpilniej implementowane. NATO zaś nadal ma przed sobą wiele strategicznych wyzwań, takich jak konieczność wypracowania sprawnych i skutecznych mechanizmów decyzyjnych w razie konfliktu, wzmocnienie środków odstraszania, aktualizacja planów ewentualnościowych czy też rozwój środków potrzebnych do przeciwstawienia się rosyjskim zdolnościom w dziedzinie A2/AD.

Adam Kowalczyk

autor zdjęć: Arkadiusz Dwulatek/combat camera dorsz





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO