Radary wykryły nieprzyjacielski samolot z odległości 160 kilometrów. Gdy maszyna zbliży się, przechwytują ją operatorzy baterii startowej, namierzają i niszczą. Po odpaleniu rakiet „Kub” przeciwlotnicy mają pięć minut, by opuścić stanowiska bojowe, inaczej narażą się na kontruderzenie. Żołnierze z leszczyńskiego dywizjonu ćwiczą na poligonie w Wielkopolsce.
Do Nadarzyc przyjechało ponad 200 żołnierzy z 1 Leszczyńskiego Dywizjonu Przeciwlotniczego. Na poligon przywieźli 5 samobieżnych stacji wykrywania i naprowadzania, 9 samobieżnych wyrzutni rakiet ziemia-powietrze „Kub” oraz kilkanaście pojazdów zabezpieczenia technicznego i logistycznego.
Żołnierzy czeka trudne szkolenie. Operatorzy baterii startowych będą namierzać i pozornie niszczyć cele lecące z prędkością poddźwiękową i naddźwiękową na wysokości od 50 do ponad 7000 metrów i odległości od 4 do 23 kilometrów. Szkolenie odbywa się we współpracy z Siłami Powietrznymi. Dzięki temu przeciwlotnicy do ćwiczeń mogą wykorzystywać realnie latające samoloty. Namierzają np. polskie myśliwce F-16, które także ćwiczą w Nadarzycach i pozorują trafienia maszyny. Przy okazji lotnicy uczą się unikania uderzenia rakietą z ziemi.
Żołnierze ćwiczą nie tylko celność, ale także taktykę operacji bojowych. – Podczas namierzania zbyt długie opromieniowanie wrogiego samolotu wiązką elektromagnetyczną może sprawić, że przeprowadzi on kontruderzenie pociskami rakietowymi typu ARM (Anti-Radiation Missile). Są one przeznaczone do niszczenia naziemnych instalacji radiolokacyjnych. W efekcie bateria zamiast zniszczyć cel, sama zostanie trafiona – wyjaśnia mówi ppłk Mariusz Janikowski, dowódca dywizjonu. Dodaje, że wyrzutnie i stacje radiolokacyjne, muszą tuż po zniszczeniu celu zmienić stanowiska ogniowe, tak, aby uniknąć ataku ze strony przeciwnika.
Operatorom nawet przy dużych zakłóceniach wystarczy minuta, żeby namierzyć cel, wysłać w jego kierunku rakiety i zniszczyć go. Dla większej pewności trafienia, w kierunku jednej maszyny przeciwnika przeciwlotnicy wystrzeliwują jednocześnie dwie rakiety. W baterii są cztery wyrzutnie z trzema rakietami, oznacza to, że bez dodatkowego załadunku pododdział może zniszczyć w bardzo krótkim czasie sześć nieprzyjacielskich samolotów. – Zniszczyć kilka celów wcale nie jest łatwo. Wówczas przebiegłość i dobra taktyka kierowania ogniem jest szczególnie potrzebna. Bardzo istotna jest także umiejętność szybkiej zmiany stanowiska ogniowego. Moje załogi obsługujące wyrzutnie w ciągu pięciu minut potrafią opuścić miejsce, z którego wystrzeliły rakiety – mówi kpt. Piotr Plewa, dowódca 14 baterii startowej.
W Nadarzycach leszczyński dywizjon, który wchodzi w skład 4 Pułku Przeciwlotniczego 11 Dywizji Kawalerii Pancernej, będzie się szkolił do początku czerwca. Później pojadą na Centralny Poligon Sił Powietrznych w okolicach Ustki. Tam wezmą udział w ćwiczeniu pod kryptonimem „Jenot-14” i będą używać amunicji bojowej. Do pozorowanych celów wystrzelą 24 rakiety ziemia-powietrze „Kub”.
autor zdjęć: por Kamila Makowiecka-Fijołek, st. szer. Kuba Piasecki
komentarze