Tu na misji dowódca składa życzenia żołnierskiego szczęścia i bezpiecznego powrotu do rodzin. Dzwonię przez Skype’a do żony i dzieci. Córka zaczyna płakać. Patrzę w ekran, oczy robią mi się wilgotne. W kraju w domu każdy z rodziny wie, gdzie i obok kogo siedzi przy wigilijnym stole. A teraz to przecież moje nakrycie i krzesło są puste. Czy ktoś usiądzie na moim miejscu?
„Gdy zapada grudniowa noc
Każde dziecko cierpliwie czeka
Na Jezusa, który na świat
Przyjdzie dziś pod postacią człowieka”
(kolęda „Gdy zapada grudniowa noc”)
01.12.2015
Nie ma w Polsce człowieka, który na początku grudnia nie pomyśli: „Święta tuż, tuż”. Reklamy w telewizji, witryny sklepowe nie pozwalają nawet na chwilę o tym zapomnieć. Czas już, aby kupować prezenty dla bliskich oraz planować potrawy na wigilijny stół. Czy jest jednak grupa ludzi, których to wszystko nie dotyczy, których to wszystko omija? Tak, to żołnierze pełniący misję poza granicami kraju. Rotacja polskiego kontyngentu wojskowego w połowie listopada oznacza, iż święta Bożego Narodzenia żołnierze spędzą z dala od rodzin. Czy można zatem poczuć magię świąt bez bliskich, spędzając je wśród braci wojskowej?
„Mędrcy świata, monarchowie,
gdzie śpiesznie dążycie?
Powiedzcież nam, Trzej Królowie,
chcecie widzieć Dziecię?”
(kolęda „Mędrcy świata, monarchowie”)
15.12.2015
Już miesiąc minął od wyjazdu z kraju. Żona ani razu nie rozpoczęła rozmowy na temat świąt. Tylko dzieci, rozmawiając przez telefon lub Skype’a, wymieniają prezenty, jakie chciałyby dostać od świętego Mikołaja. W wolniej chwili od wypełniania obowiązków służbowych żołnierz szuka w głowie pomysłu na prezenty dla żony, dzieciom zorganizuje je w kraju małżonka. Co kupić? Co jej się przyda, spodoba? Szukając pomysłu w Internecie, żołnierz na misji pragnie choć na chwilę poczuć gorączkę świątecznych zakupów. Ale czy to się udaje? Czy kupując w sieci prezenty, które wręczy listonosz, można choć odrobinę poczuć klimat świąt?
W pomieszczeniach służbowych niektórzy żołnierze wieszają lampki, ozdoby świąteczne, w sali odpraw stoi choinka. Jaki jest tego sens? Przecież jesteśmy tu w celu wykonywania określonych zadań służbowych, a nie dla zadumy i świętowania. Jedni uważają, że przez te dekoracje jeszcze gorzej odczuwają tęsknotę za rodzinnymi świętami, inni traktują to jako tradycję, którą należy kultywować oraz pokazać polskie święta żołnierzom innych narodowości.
W adwencie kapelan podczas każdej niedzielnej Mszy Świętej przypomina, że narodzenie Pana coraz bliżej. „Przygotujmy się na przyjście Pana” – nakłania żołnierzy do spowiedzi świętej, żeby spędzili święta z czystym sumieniem. Żołnierze dają się namówić. Spotykają się z kapelanem, w tajemnicy przed innymi żołnierzami, chcą rozgrzeszenia, chcą jak co roku przystąpić do Komunii Świętej podczas świąt Bożego Narodzenia.
„O gwiazdo Betlejemska
Zaświeć na niebie mym.
Tak szukam cię wśród nocy
Tęsknię za światłem twym”
(kolęda „O gwiazdo Betlejemska”)
23.12.2015
Żołnierz przebywający na misji w czasie świątecznym nakłada „maskę”. Nie chce pokazać swoich emocji, smutku i tęsknoty za rodziną. Przy kolegach twardziel, a w środku? Bo czy można być obojętnym na fakt, iż święta spędzamy bez żony, męża, dzieci, rodziców czy dziadków?
Przez dwadzieścia, trzydzieści lat zawsze było tak samo – Wigilia u dziadków. A w tym roku? Zawsze przygotowywałem karpia oraz jechałem z dziećmi po żywą, pachnącą choinkę. Kto teraz to zrobi za mnie? A skoro beze mnie sobie poradzą, to czy za rok ktoś z rodziny pozwoli mi wypełniać moje dotychczasowe obowiązki, które tak lubię? Czy nie padnie z ust bliskich: „Nie było cię rok temu i sobie poradziliśmy”. Nikt przecież nie chce utracić na zawsze magii przygotowań do świąt.
Kolega opowiada, że każde święta spędzał u swoich rodziców. Dziś po raz kolejny żona powiedziała mu przez telefon, że nie chce bez niego tam jechać. Woli sama z synem zostać w domu, aniżeli jechać do teściów. Jak to powiedzieć matce i ojcu, że synowa i wnuki nie przyjadą? Jak przeżyć święta z myślą, że żona będzie sama w te dni? Ciężko, serce boli. Radość świąt Bożego Narodzenia przyćmiła szara rzeczywistość, na którą nie ma się wpływu, gdy jest się z dala od domu.
Ja jednak postanawiam spędzić te święta najlepiej, jak będzie to możliwe. Z kolegami przecież niejedno razem przeżyliśmy. Poligony, ćwiczenia, kursy często odrywały nas od różnych świąt rodzinnych: urodzin, imienin, rocznic ślubu. Tak, ale Boże Narodzenie to co innego, przecież to jest najważniejszy dzień w roku. Będzie dobrze, powtarzam, będzie dobrze.
„Jest taki dzień, bardzo ciepły ,choć grudniowy
Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich,
Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski”
(kolęda „Jest taki dzień”)
24.12.2015 – Wigilia
Wszyscy w kraju, zanim zasiądą do wigilijnego stołu, szukają na niebie pierwszej gwiazdki. A tu na misji dowódca PKW ustalił: „Wigilijna kolacja o 18.00”. Najstarszy w rodzie dziadek czyta ewangelię i rozdaje opłatek, składając życzenia. Tu na misji kapelan odczytuje fragment Pisma Świętego, a dowódca składa podwładnym życzenia: żołnierskiego szczęścia i bezpiecznego powrotu do rodzin. Tak samo, a jednak inaczej. Te same tradycje wigilijne, jednak w zupełnie innej oprawie.
W kraju, w domu każdy z rodziny wie, gdzie i obok kogo siedzi przy wigilijnym stole. A teraz to przecież moje nakrycie i krzesło przy stole jest puste. Czy ktoś usiądzie na moim miejscu? Nie chcę tego wiedzieć, wolę zająć się pracą, pisaniem kolejnego meldunku, aniżeli rozmyślać o świętach.
Służby dyżurne w kraju to maksymalnie 24 godziny, a potem świętowanie przy suto zastawionym stole. Tu na misji to skromna wigilijna kolacja, następnie powrót do obowiązków służbowych lub do swojego campu.
Dzwonić do domu w ten wyjątkowy wieczór, czy nie? Zadzwonię, to żona będzie płakać. Nie zadzwonię, to dzieci będą smutne, że nie pochwalą się prezentami. Robię szybkie wariantowanie i podejmuję decyzję. Dzwonię.
„Zadzwoń na Skype’a, z kamerą, a nie na telefon” – słyszę głosy bliskich w słuchawce. Nie jestem pewien, czy tego chcę. Żona nalega. Zgadzam się. Wszyscy odświętnie ubrani, uśmiechnięci, życzliwi. A ja w mundurze, który noszę od kilkunastu lat z honorem. I tym razem dumnie pojawiam się online przed całą rodziną. Życzenia, ciepłe słowa płynące z głośników napełniają mój camp. Tak. Poczułem, poczułem radość i magię świąt!
Nagle starsza córka mówi: „Tatusiu, jaka szkoda, że cię tu nie ma. Tęsknię”. I zaczyna płakać. Patrzę w ekran, oczy robią mi się wilgotne. Nawet największy twardziel nie poradziłby sobie z tymi uczuciami. Krzyczę, że coś się dzieje z Internetem i rozłączam rozmowę. Zostaję sam. Mogłem jednak nie dzwonić.
Po kilkunastu minutach dzwonię na telefon do żony, chwilę rozmawiam. Czuję w jej głosie, że płakała. Ja nie, ale blisko było. Bo przecież mi nie wypada. Jestem żołnierzem. Muszę być… no właśnie jaki? A może w takich sytuacjach wypada dać upust emocjom? Nie. Zakładam kolejną maskę i postanawiam iść na Pasterkę.
„Do szopy, hej pasterze,
do szopy, bo tam cud:
Syn Boży w żłobie leży,
by zbawić ludzki ród”
(kolęda „Do szopy hej pasterze”)
Pasterka
Czy jednak na pewno iść na Pasterkę? Kapelan podczas odprawy zapraszał gorąco do udziału w tej wyjątkowej Mszy Świętej. Ale zawsze szedłem z żoną i dziećmi, a teraz… czy warto iść? Dla kogo? Po co? Na te pytania każdy odpowiada sobie sam we własnym sumieniu. W kaplicy pojawia się kilkadziesiąt osób. Więcej aniżeli w niedzielę adwentową. Magia świąt, a może tradycja?
Jednak nie wszyscy na misji mają to szczęście uczestniczenia w Pasterce. Myślę tu o żołnierzach służących w innych bazach, gdzie nie mają kapelana i kaplicy. Ci żołnierze mają znacznie gorzej. Ja z radością w sercu śpiewam kolędy. Jest miło, uroczyście, odświętnie.
Po pasterce powrót do campu. U mnie już po Wigilii. A w Polsce, ze względu na zmianę czasu, rodzina pewnie dopiero rozsiada się w salonie, gdzie przy choince dzieci, jak co roku, śpiewają kolędy. Leżąc, myślę o minionym wieczorze. Nie było tak źle, dobrze, że nie jestem tu sam, że są koledzy żołnierze. Że dzięki wspólnej pracy i zaangażowaniu mieliśmy choć namiastkę wieczerzy wigilijnej. Zasypiam w świątecznym nastroju i z uśmiechem na ustach.
„W Dzień Bożego Narodzenia
Radość wszelkiego stworzenia:
ptaszki w górę podlatują,
Jezusowi wyśpiewują, wyśpiewują”
(kolęda „W Dzień Bożego Narodzenia”)
25.12.2015
Budzik w telefonie. Wstaję. Ale chwila. Przecież dziś pierwszy dzień świąt. Może mogę jeszcze trochę pospać. Niestety, nie. Parząc kawę, wpatruję się w okno i tęsknię za śniegiem, za białymi świętami. Niektórzy od rana piszą meldunki dobowe, inni przygotowują się do objęcia służb. Niby święta, ale i tak trzeba wykonać obowiązki.
Po południu, tak jak obiecałem żonie i dzieciom, otwieram otrzymaną od nich paczkę, która ponad tydzień temu przyleciała z kraju. Polskie słodycze, polska wędlina oraz najcenniejsze – prześliczne obrazki namalowane przez dzieci. Cieszę się. Przyklejam na ścianę kartki i wpatruję się w nie. Choinka, bałwanek, cała rodzina na górce na sankach. Dzwonię do żony i dzieci. Rozmawiamy przez Skype’a. Tak mija pół godziny, godzina, dwie. Spędzamy wspólnie święta – online.
W duszy dziękuję Bogu, że mam Internet, że dzięki temu poczułem się jakbym był na święta Bożego Narodzenia w domu. Nieważne bowiem gdzie, jak daleko od domu je spędzamy. Liczy się to, iż jest ktoś, kto czeka na mój powrót i kto mnie kocha z wzajemnością.
Każda żona żołnierza, który wyjeżdża na misję, wie, że jej mąż zgodnie z „Kodeksem honorowym żołnierza zawodowego WP” „jest gotów do spełniania obowiązków wobec Ojczyzny” oraz że „stawia zawsze dobro służby ponad ambicje osobiste”. Jednak moją żonę w te minione dni ucieszył najbardziej fakt, że ja żołnierz zawsze „dążę do umiejętnego łączenia potrzeb służby z troską o dobro rodziny”, czego dałem żywy przykład podczas świąt Bożego Narodzenia spędzanych na misji.
„W doli i w niedoli, w pracy i w milczeniu
w dobrym zdrowiu i w chorobie,
we wszelkim zdarzeniu.
Być tam, gdzie Ty, Jezu malusieńki,
Być tam, gdzie Ty, pośród Twej stajenki.
Być tam, gdzie Ty, gdzie i Matka Twoja,
Być tam, gdzie Ty, gdzie się śpiewa: Gloria”
(kolęda „Być tam, gdzie Ty”)
Praca nadesłana na konkurs „Święta Bożego Narodzenia na służbie”.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski, Mirczan
komentarze