Ponad 600 żołnierzy obrony przeciwlotniczej z Gołdapi wyjechało na Centralny Poligon Sił Powietrznych do Ustki. Będą wykonywali strzelania bojowe z zestawów KUB, co zdarza się tylko raz na kilka lat. Jedna wystrzelona rakieta kosztuje bowiem około 600 tys. zł. Przeciwlotnicy zakończą ćwiczenia w czerwcu udziałem w natowskich manewrach „Anakonda’16”.
Dla żołnierzy 1 i 2 Dywizjonu 15 Gołdapskiego Pułku Przeciwlotniczego szkolenie na nadmorskim poligonie, które rozpoczęło się 5 maja, jest finałem wielomiesięcznych przygotowań do rakietowych strzelań bojowych. W marcu i kwietniu doskonalili swoje umiejętności na poligonie pod Malborkiem, a następnie w okolicach Świdwina. Koło Ustki będą ćwiczyli przez siedem tygodni. 2 czerwca strzelania bojowe wykona 2 Dywizjon, a 9 czerwca cele powietrzne będą niszczyli przeciwlotnicy 1 Dywizjonu. Te ostatnie strzelania będą integralną częścią międzynarodowych ćwiczeń „Anakonda ’16”.
Kosztowne strzelania
Strzelania rakietowe z zestawów KUB dla żołnierzy obrony przeciwlotniczej są niezwykle ważne. Poszczególne jednostki dwoma dywizjonami wykonują je raz na kilka lat. Głównym powodem jest to, że jedna rakieta wystrzelona z wyrzutni kosztuje około 600 tys. zł. Aby tak kosztowne ćwiczenia były efektywne, a każdy pocisk rakietowy trafił bezbłędnie w cel, potrzeba wielomiesięcznych treningów.
Planowanie trwających właśnie ćwiczeń rozpoczęto już w ubiegłym roku. Trzeba było ustalić nie tylko koncepcję szkolenia, lecz także terminy wykorzystania obiektów poligonowych, sposoby przemieszczenia dużej liczby ludzi i sprzętu oraz cały system zabezpieczenia logistycznego.
– Dla naszej jednostki jest to najważniejsze szkolenie od wielu lat. Żołnierze musieli się perfekcyjnie nauczyć wszystkich procedur: najpierw w teorii, a później ich realizacji w praktyce. Jest to również duże wyzwanie organizacyjne dla dowództwa pułku. Mam nadzieję, że efekty końcowe nas zadowolą – mówi ppłk Radosław Kudraj, zastępca dowódcy 15 Pułku Przeciwlotniczego.
Żołnierze dywizjonów rakietowych wyjechali na pierwsze zgrupowanie poligonowe już w marcu, po intensywnym szkoleniu w garnizonie. Zajęli wówczas stanowiska bojowe w pobliżu 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Lądujące, startujące i lecące w powietrzu samoloty były dla przeciwlotników z Gołdapi doskonałymi celami treningowymi. Korzyści ze wspólnego szkolenia mieli także lotnicy. Mogli ćwiczyć unikanie namierzania, ataki na naziemne systemy obrony przeciwlotniczej i doskonalić się w zakłócaniu stacji radiolokacyjnych.
Po prawie miesięcznym szkoleniu dywizjony przeciwlotnicze udały się w pobliże 21 Bazy Lotnictwa Taktycznego Świdwin oraz na teren 21 Centralnego Poligonu Lotniczego Nadarzyce. Tutaj podwyższano poziom szkolenia, zwiększając w nim udział lotników.
Głównym celem ćwiczeń było wyrobienie w żołnierzach błyskawicznej, wręcz instynktowej reakcji na różne sytuacje. Pozwalały też każdemu specjaliście jak najlepiej poznać sprzęt, na którym pracuje, i przygotować go do zadań bojowych.
Ćwiczenia na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w okolicach Ustki są ostatnim etapem szkolenia, którego finałem będzie bojowe strzelanie rakietowe.
Decydują sekundy
O skuteczności obrony przeciwlotniczej decydują sekundy. Aby zniszczyć samolot lecący z prędkością naddźwiękową, dywizjon ma ich zaledwie kilkanaście. W tym czasie stacje radiolokacyjne muszą namierzyć obiekt, ze stanowiska dowodzenia dywizjonu do dowódcy baterii startowej musi trafić odpowiednia komenda i rakieta lub dwie muszą natychmiast wystartować z wyrzutni. Następnych kilkanaście sekund trwa lot pocisku, z prędkością około 660 m/s, i oczekiwanie w napięciu na efekt strzału. Gdy cel nie zostaje zniszczony, jeszcze szybciej niż poprzednio trzeba wysłać w powietrze kolejną rakietę.
To, czy rakiety bojowe mogą trafić na wyrzutnie i czy dywizjony są należycie przygotowane do strzelań, oceni najpierw specjalna komisja z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Certyfikowanie rozpocznie się 10 maja. Kontrolowani będą wszyscy żołnierze, wszystkie obsługi, sekcje, dowództwa i pododdziały. Dokładnie zostanie sprawdzony także sprzęt.
– W kwietniu przeprowadziliśmy w jednostce wewnętrzny egzamin sprawności obu dywizjonów. Wypadł dobrze. Mam nadzieję, że oficerowie komisji z DG RSZ potwierdzą tę ocenę – mówi ppłk Kudraj.
Przeciwlotnicy mają do dyspozycji wiele rodzajów sprzętu. W skład jednej tylko baterii wchodzą: stacja radiolokacyjna wykrywania i naprowadzania, cztery wyrzutnie rakiet kierowanych na podwoziu gąsienicowym, dwa samochody transportowo-załadowcze, pojazd zautomatyzowanego systemu kierowania ogniem i kilka pojazdów dodatkowych. Ponadto ćwiczący dysponują stacjami radiolokacyjnymi typu NUR, wozami dowodzenia, zabezpieczenia technicznego i medycznego oraz wieloma specjalistycznymi samochodami zabezpieczenia logistycznego. W sumie z Gołdapi i Elbląga przyjechało w pobliże Ustki ponad 150 pojazdów.
Udział w „Anakondzie ’16”
Po zakończeniu szkolenia żołnierze z Gołdapi nie wrócą od razu do swojego garnizonu. 2 Dywizjon, dowodzony przez ppłk. Tomasza Baranowskiego, po strzelaniach bojowych, czyli po 2 czerwca, wyruszy w kilkusetkilometrową trasę na poligon Orzysz. Tu wejdzie w skład sił biorących udział w najważniejszych w tym roku ćwiczeniach naszej armii – „Anakonda ’16”. 1 Dywizjon pod dowództwem ppłk. Tomasza Sawczuka również będzie w nich uczestniczył, pozostając jednak na nadmorskim poligonie. Swoje strzelania bojowe wykona 9 czerwca i będą one integralną częścią epizodów w ramach „Anakondy”.
– To, że nasze strzelania będzie obserwowało wielu ważnych dowódców z różnych państw, nas mobilizuje. Nie ulega wątpliwości, że będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i że wszystkie nasze rakiety trafią w cel – podkreśla ppłk Sawczuk.
Pobyt na poligonie w Ustce przeciwlotnicy z Gołdapi zakończą 17 czerwca.
autor zdjęć: ppor. Mariusz Poniatowski, kpt. Maciej Rakowski
komentarze