Od przyszłego roku zamiast pracowników ochrony, sami żołnierze będą strzec niektórych jednostek wojskowych. Armia planuje ograniczenie udziału prywatnych firm w ochronie swoich obiektów. Takie rozwiązanie pozwoli obniżyć koszty i polepszyć jakość. W pierwszej kolejności wojskową ochroną zostaną objęte jednostki, w których służy najwięcej żołnierzy.
Kilkanaście lat temu jednostek wojskowych strzegli tylko żołnierze. Z czasem wojsko zaczęło rezygnować z tego rozwiązania i powierzać ochronę prywatnym firmom. Po wprowadzeniu armii zawodowej, od 2010 roku ochroną wojskowych obiektów w zdecydowanej większości zajęli się już pracownicy Specjalistycznych Uzbrojonych Formacji Ochronnych, tzw. SUFO. Dziś wojskowi z Pułku Ochrony pilnują jedynie najbardziej newralgicznych obiektów.
Wojsko zamierza jednak powrócić do wcześniejszych rozwiązań. Żołnierze mają strzec zdecydowanie więcej jednostek niż obecnie. Ma to polepszyć jakość ochrony. Zdaniem przedstawicieli armii, żołnierze są do takich zadań lepiej przygotowani niż cywile zatrudniani przez firmy ochroniarskie. – Szkolenie w różnych warunkach, między innymi w wykonywaniu czynności związanych z ochroną i obroną obiektów, to główne zadanie żołnierzy. Chcemy, aby ochrona była realizowana w ramach szkolenia programowego – mówi ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. I dodaje, że taki tryb szkolenia korzystnie wpłynie na przygotowanie żołnierzy do wykonywania zadań w kraju i na misjach.
Zmiany wynikają także z cięcia kosztów. W ciągu ostatnich kilku lat wydatki na usługi SUFO znacząco wzrosły. W 2010 roku Ministerstwo Obrony Narodowej przeznaczyło na ten cel 227 mln, a w tym roku ochrona kosztować będzie 422 mln zł. Wzrost wynika z tego, że część firm zaczęła zatrudniać pracowników na etat. Zmiany w ochronie przyniosą więc armii oszczędności.
MON chce, aby już od 2017 roku żołnierze ochraniali np. wybrane jednostki podległe Dowódcy Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych. – W pierwszej kolejności wojskową ochroną zostaną objęte jednostki, w których służy najwięcej żołnierzy – mówi ppłk Głuszczak. Które, tego dokładnie dowództwo nie ujawnia. Podczas ostatniej dyskusji o ochronie obiektów wojskowych przedstawiciele MON wskazywali miejsca stacjonowania oddziałów NATO, które wzmocnić mają wschodnią flankę NATO. Prawdopodobne więc, pierwsi żołnierze na warcie staną w Orzyszu bądź Choszcznie.
Wojsko nie zamierza jednak całkowicie zrezygnować z usług zewnętrznych formacji ochronnych. – Chcemy natomiast ograniczyć je do obiektów głównie administracyjnych oraz tych, w których poziom obecnie świadczonych usług jest niewystarczający – mówi ppłk Głuszczak.
Ochroną obiektów wojskowych zajmuje się obecnie 47 prywatnych firm zrzeszonych w Specjalistycznych Uzbrojonych Formacjach Ochronnych (SUFO). Tworzą je prywatne firmy i przedsiębiorstwa posiadające koncesję ministra spraw wewnętrznych na działalność gospodarczą z zakresu ochrony osób i mienia oraz pozwolenie na broń. Poza wojskiem SUFO współpracują też z policją, strażą miejską i jednostkami ochrony przeciwpożarowej.
autor zdjęć: Karolina Prymlewicz
komentarze