Jak po wielogodzinnym czekaniu w bezruchu trafić do kilkumilimetrowego celu? – Najważniejsze są systematyczne treningi – mówią żołnierze 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Podczas międzynarodowych zawodów „SniperFest 2016” żołnierz tej jednostki pokonał 67 kolegów i zajął piąte miejsce. Z wyróżnieniem podhalańczycy wrócili też z zawodów snajperskich w Czechach.
Międzynarodowe zawody „SniperFest 2016” odbyły się na Litwie dwa tygodnie temu. Wystartowały w nich 24 zespoły z siedmiu krajów. Drużyna z Polski uplasowała się na ósmym miejscu. W klasyfikacji indywidualnej rywalizowało 72 strzelców, st. szer. Piotr Niezgoda z 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich zajął piąte miejsce.
Ważne mikrocele
Konkurencja była ostra. Na Litwę przyjechali m.in. żołnierze z Belgii, Danii, Finlandii, Niemiec i USA. Zawodnicy strzelali z odległości od 100 do 620 metrów w różnych postawach. Na bliskich odległościach mierzyli do mikrocelów o nieregularnych kształtach. Największą trudność stanowiły pola punktowane minusowo, czyli małe miejsca zaznaczone na wskazanych celach. Jeśli ktoś w nie trafił, tracił punkty. Żołnierze z Rzeszowa strzelali z karabinów wyborowych Alex-762 z celownikami Schmidt & Bender i Leupold. – Nie było podziału na kategorie broni, dlatego snajperzy z innych krajów, poza kalibrem .308, używali większych i mocniejszych pocisków: .300 Winchester Magnum i .338 Lapua Magnum. Jednak na niedużych odległościach nie zawsze spisywali się lepiej – przyznaje biorący udział w zawodach st. kpr. Piotr Stręk z 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa.
Podium zdominowali żołnierze z Litwy. Ale konkurencja była także okazją, by podzielić się doświadczeniami. – Podpatrując snajperów z innych krajów sporo się nauczyliśmy. Niektórzy prezentowali niestandardowe postawy strzeleckie – klęczące bądź siedzące, z wykorzystaniem na przykład sprzętu alpinistycznego. Wysoko ustawiali trójnóg i mocowali broń poprzez linki oraz specjalne urządzenia zaciskowe do wspinaczki, co pozwalało im lepiej ją stabilizować – opowiada st. kpr. Stręk.
Polak najprecyzyjniejszy
Zwykle strzelcy wyborowi poznają program zawodów przed ich rozpoczęciem. Zdarza się jednak, że scenariusze są tajne do ostatniej chwili. Tak było m.in. podczas Międzynarodowych Zawodów Snajperskich w Czechach, które odbyły się w kwietniu. Organizatorzy przygotowali tam ponad 30 konkurencji, wiele nieznanych zawodnikom. – Choć dużo ćwiczyliśmy, okazało się, że byliśmy przygotowani zaledwie na trzy, może cztery konkurencje. Reszta to dla nas całkowite zaskoczenie – przyznaje st. szer. Adam Czaja z 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich z Przemyśla. Najtrudniejsze zadanie organizatorzy zostawili na koniec. Ostatniej, wyjątkowo chłodnej nocy, snajperów obudził alarm. Dostali pięć minut, by zająć pozycje na strzelnicy. Celem był ładunek wybuchowy. – Mierzyliśmy do niego w bezruchu prawie pięć godzin, tymczasem wokoło eksplodowały rozpraszające nas petardy, było też pełno dymu. Nagle pojawiał się instruktor i klepnięciem w ramię dawał sygnał do strzału – wspomina st. szer. Czaja. Polacy, jako jedyni, otrzymali dodatkowe punkty za „bezruch”. – Instruktorzy śmiali się z nas, że wyglądaliśmy, jakbyśmy zamarzli – dodaje uczestnik zawodów w czeskim Bzenec.
Podhalańczycy uplasowali się w Czechach w środku stawki, ale st. szer. Adam Czaja otrzymał wyróżnienie za najprecyzyjniejszy strzał. – W mojej rodzinie od pokoleń mężczyźni zajmowali się łowiectwem. Jako młody chłopak pomagałem dziadkowi przygotowywać amunicję do dubeltówek. Wielokrotnie brałem także udział w cywilnych zawodach strzeleckich – opowiada strzelec wyborowy 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich.
Bez matematyki ani rusz
Jaki powinien być kandydat na strzelca wyborowego? – Bardzo sprawny, ale przede wszystkim spokojny, opanowany i odporny na wzmożony wysiłek fizyczny. Powinien też umieć szybko podejmować decyzje – mówi plut. Krystian Brem z 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich. Kilku żołnierzy z jego drużyny ma za sobą udział w misjach bojowych, m.in. w Afganistanie. W przypadku strzelców wyborowych niezwykle ważną rolę odgrywają też zdolności matematyczne. – Strzelanie niewymagające szybkiego przeliczania kończy się na dystansie 200–300 metrów. Potem zaczyna się matematyka, czyli dużo błyskawicznego i precyzyjnego obliczania prędkości wiatru i wielu innych czynników, które wpływają na celność strzału – dodaje st. szer. Adam Czaja.
Snajperzy ćwiczą nie tylko na strzelnicach. Przed wyjazdem do Czech podhalańczycy dwa miesiące spędzili w Bieszczadach, Tatrach i Kotlinie Kłodzkiej. Tam przeszli wyczerpujące szkolenia. – Staramy się wszystkie ćwiczenia przeprowadzać regularnie. Kluczowe jest bowiem zachowanie odpowiedniej częstotliwości treningów. Dzięki temu możemy utrzymać kondycję strzelecką na odpowiednim poziomie przez cały czas i z dobrymi wynikami wracać z międzynarodowej rywalizacji – tłumaczy st. kpr. Stręk.
autor zdjęć: archiwum 1 bsp
komentarze