moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Redaktor Bogdan Tuszyński – bard z helikoptera

Starszym kibicom kojarzy się z Wyścigiem Pokoju i powitaniem: „Halo, tu helikopter!”. Zmarły 1 stycznia dziennikarz radiowy Bogdan Tuszyński był również autorem wielu publikacji o polskich sportowcach z czasów II wojny światowej. Współpracował z Gazetą Codzienną Wojska Polskiego, publikował w odrodzonej przez redaktora Jerzego Ślaskiego „Polsce Zbrojnej”.

Znany sprawozdawca sportowy Polskiego Radia napisał 35 książek. W ostatniej, pod tytułem „Bogdan Tuszyński”, podsumował swoje osiągnięcia – 40 lat badań nad sportem i mediami sportowymi.

Citius, altius, fortius

Zamiłowaniem do sportu zaraził go Roman Winiarski, nauczyciel wychowania fizycznego w XI Państwowym Gimnazjum i Liceum w Łodzi. Pochodził ze Lwowa i był entuzjastą lwowskiej Pogoni. – Pod jego okiem wybudowaliśmy szkolne boisko. Szybko nasza szkoła stała się wielkim ośrodkiem sportu szkolnego. Graliśmy w piłkę nożną, ręczną, siatkówkę, koszykówkę. Ja w szkolnej drużynie piłki ręcznej stałem na bramce – wspomniał Bogdan Tuszyński w wywiadzie, którego udzielił „Polsce Zbrojnej” przed pięciu laty.

Nauczyciel – twórca SKS Pogoń – zaproponował młodemu Tuszyńskiemu, który w szkolnym radiowęźle ujawnił swoje reporterskie zacięcie, stanowisko referenta prasowego. W łódzkich gazetach były specjalne kąciki poświęcone rywalizacji sportowej w szkołach. Informacje na łamach lokalnej prasy nie zaspokoiły jednak ambicji przyszłego czterokrotnego zdobywcy „Złotego Pióra”. – Ja chciałem więcej i już wtedy wcielałem w życie dewizę igrzysk olimpijskich „Citius, altius, fortius – szybciej, wyżej, silniej”. Chciałem zostać dziennikarzem i pisać o sporcie – podkreślał w rozmowie z reporterem „PZ”.

„Pierwszy start”

Kto wie, jak potoczyłyby się losy „Profesora” – bo taki Tuszyński zyskał pseudonim w środowisku dziennikarzy sportowych – gdyby po maturze w 1950 roku uległ magii filmu. A mógł, bo przedstawiciele wytwórni Film Polski zaproponowali mu grę w „Pierwszym starcie” Leonarda Buczkowskiego. Filmowcy szukali wówczas w łódzkich szkołach kandydatów na młodych aktorów.

Na szczęście dla polskiego sportu Tuszyński po „Pierwszym starcie” nadal chciał być dziennikarzem. – Wtedy nic nie było w stanie zmienić mojej decyzji – mówił. Ponieważ nie znalazł żadnego kierunku studiów związanego ze swoją pasją, złożył dokumenty, jak większość kolegów, do Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Sopocie. Ale w drodze z Trójmiasta przeczytał w gazecie, że na Uniwersytecie Warszawskim otwarto Wydział Dziennikarski. Szybko wrócił na Wybrzeże, zabrał dokumenty i zawiózł je do Warszawy. Dostał się na wymarzone studia i choć studentom nie wolno było pracować, łączył naukę z pracą w „Przeglądzie Sportowym”. Do czasu, gdy zainteresował się nim Urząd Bezpieczeństwa.

Wróg ludu ze szpiczastym głosem

– W 1952 roku zamknęli mnie w ordynarny sposób. Jak wypuścili, zrobili pokazowe zebranie Związku Młodzieży Polskiej i wyrzucili mnie z tej organizacji jako wroga ludu – wspominał Bogdan Tuszyński podczas rozmowy z reporterem „PZ”. Za co dotknęły go represje? Dziennikarz Tadeusz Olszański w ostatniej książce Tuszyńskiego opowiadał, że jego młodszy kolega ze studiów „żywiołowo kibicował naszym piłkarzom podczas meczu z Dynamem” (Legia na swoim stadionie grała z radziecką drużyną, która w 1952 roku w ramach akcji propagandowej rozgrywała mecze w kilku polskich miastach – przyp. red.). Olszański podkreślił, że „zrobiono z tego potem na uczelnianym zebraniu ZMP całkiem poważny zarzut o antysocjalistyczną działalność”. O tym meczu pisał też w „Polityce” Daniel Passent: „Goście wystąpili w przydługich granatowych spodenkach do kolan, z białym pasem, zwanych od tamtego czasu dynamówami. Śmiechu było co nie miara. Znany później dziennikarz sportowy Bogdan Tuszyński śmiał się za głośno i wkrótce – m.in. pod zarzutem szeptanki – trafił do więzienia”.

Bezpieka pozwoliła mu jednak ukończyć studia. Za to kazała naczelnemu „Przeglądu Sportowego” wyrzucić młodego dziennikarza z redakcji. W czerwcu 1953 roku Tuszyński ukończył studia I stopnia, a kilka miesięcy później rozpoczął pracę w Redakcji Sportowej Polskiego Radia. Po czterech latach udało mu się spełnić młodzieńcze marzenia.

Już w 1949 roku startował bowiem w konkursie na sprawozdawców sportowych. Komisja dobrze oceniła przygotowanie merytoryczne kandydata. Tylko jedno jej się nie podobało. „Pan masz szpiczasty głos. Więc niestety, pana nie możemy brać pod uwagę”. To samo o jego głosie powiedziała komisja radiowa, przed którą stanął po studiach. – Mówili prawdę, bo ja miałem wysoki głos, który mnie się strasznie nie podobał. A potem okazało się, że był to jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów w radio – wspominał Tuszyński.

Zbawczy Wyścig Pokoju

Nie poddał się i przygodę z Polskim Radiem rozpoczął 1 września 1953 roku. Początków nie miał łatwych. Na szczęście dyrektor emisji Zbigniew Gosławski pomógł mu zniżyć głos. W utrzymaniu posady pomocny okazał się też… Wyścig Pokoju. – Nie było chętnych do dziennikarskiej obsługi wyścigu, bo nikt nie znał się na kolarstwie. Wysłali więc mnie. Był maj 1954 roku. Nadawałem przez telefon do redakcji, potem koledzy pisali komunikat i odczytywał go Tadeusz Bocheński – opowiadał. Relacjonował także w kolejnych latach.

W 1957 roku Polskie Radio próbowało usprawnić bezpośrednie relacje z Wyścigu Pokoju i po raz pierwszy wykorzystało do tego śmigłowiec. To właśnie wtedy popłynęły w eter słynne słowa Tuszyńskiego: „Halo, tu helikopter, tu helikopter!”. Wyścigiem Pokoju interesowali się wtedy wszyscy. Kolarstwo było bardzo popularnym sportem. – Od razu zakochałem się w kolarstwie. Wyznaję dewizę, że jak coś robić, to robić dobrze. Dlatego zacząłem się tego kolarstwa uczyć i potem nie było dla mnie żadnych tajemnic. Poznawałem zawodników po tym, jak wyglądają z tyłu. Każdy inaczej jeździł, miał inną technikę – relacjonował „Profesor”.

Wyścig Pokoju ujawnił talent Tuszyńskiego. W rewanżu poświęcił kolarstwu wiele książek, m.in. wydane w 1986 roku: „Sto lat WTC. 100 lat kolarstwa polskiego” i „Od Dynasów do Szurkowskiego”.

W dziale sportowym „Żołnierza Wolności”

W 1962 roku Bogdan Tuszyński został wcielony do wojska. Od służby wcale się nie migał. Kiedy w jednostce zobaczył go kolega pułkownik redaktor Edward Woźniak, postanowił zaprosić go na praktykę do działu sportowego „Żołnierza Wolności”, gdzie był kierownikiem. – W tym „ŻW” było strasznie fajnie. Woźniak, z którym byłem zaprzyjaźniony, był bardzo wymagający. A ja lubiłem pracować, więc nie było między nami żadnych konfliktów. W radio miałem ciągły niedosyt, bo tam nie było miejsca na publicystykę – wspominał.
Po półrocznej służbie Tuszyński wrócił do radia, ale przez ponad 12 lat, do czasu, kiedy został szefem redakcji sportowej, współpracował z Gazetą Codzienną Wojska Polskiego.

W 1966 roku współpraca z „ŻW” zaowocowała pierwszym „Złotym Piórem”, Nagrodą Główną „Złotego Pióra” Klubu Dziennikarzy Sportowych Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. – Wyróżnili mnie głównie za teksty z „Żołnierza”. Podobnie było w 1969 i 1975 roku. W „ŻW” spotkałem wspaniałych dziennikarzy. Woźniak, Rysiu Żochowski, Wojtek Piekarski. Uważam, że redagowane przez nas kolumny sportowe były na wysokim poziomie. Nie dlatego, że ja tam byłem. To Woźniak tak nas mobilizował – podkreślał „Profesor”.

Tuszyński na łamach „ŻW” w 1966 roku zainaugurował dwie wielkie akcje publicystyczne: „Zielone światło dla sportu w szkole” i „Jaki jesteś sportowy kibicu?”. Jednak najbardziej utkwiły mu w pamięci artykuły problemowe, które miały wpływ na rozwój sportu polskiego. Tuszyński publikował też swoje teksty w odrodzonej przez redaktora Jerzego Ślaskiego „Polsce Zbrojnej”. – Urodzony dowódca, świetny strateg, ceniony nauczyciel i wychowawca. Abecadła dziennikarstwa sportowego uczyli się od niego między innymi Włodzimierz Szaranowicz i Dariusz Szpakowski, a także wielu innych moich kolegów po fachu, dla których Bogdan Tuszyński był i pozostanie „Profesorem” – mówi pułkownik w stanie spoczynku Wojciech Piekarski.

Od radia do książek

W 1975 roku Tuszyński został kierownikiem redakcji sportowej Polskiego Radia. – Rządziłem twardą ręką, to prawda, ale promowałem młodych ludzi. Zależało mi na tym, żeby radio było jak najlepsze. Podniecałem rywalizację między naszymi reporterami i między nami a telewizją – mówił. Ekipa Tuszyńskiego stale rozwijała metody techniczne przekazywania relacji. W końcu dopracowali się systemu multipleksowego. – Na monitorach miałem podgląd na to, co się dzieje na sześciu różnych arenach, gdzie moi koledzy byli gotowi do wejścia z relacją w każdej chwili – opowiadał. W 1977 roku Tuszyński otrzymał nagrodę I stopnia Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji za koncepcję i realizację obsługi Igrzysk Olimpijskich w Montrealu.

Po wprowadzeniu stanu wojennego pożegnał się ze stanowiskiem redaktora naczelnego redakcji sportowej Polskiego Radia i odszedł na wcześniejszą emeryturę. Wtedy całkowicie oddał się pisaniu.

Już w 1981 roku z okazji stulecia prasy sportowej w Polsce, wydał książkę pod tytułem „Prasa i sport”. Nieco wcześniej, bo w 1975 roku, tej tematyce poświęcił inną – „Sprintem przez prasę sportową”. O historii mediów napisał jeszcze sześć książek. Oddzielny rozdział w pracy Tuszyńskiego zajmują publikacje o światowej sławy lekkoatlecie Januszu Kusocińskim i innych sportowcach żołnierzach. W 1990 roku ukazało się „Ostatnie okrążenie ”, a dziesięć lat później książka pod tytułem „Kusy”.

Wojna i Katyń

Wiele czasu poświęcił na poznawanie szczegółów życia Kusocińskiego. Fascynowało go, że nie poddał się Niemcom. Z czasem dziennikarz-historyk zainteresował się losami wojennymi innych sportowców. Znów w życiu Tuszyńskiego wrócił temat zbrodni katyńskiej. Wydał „Przerwany bieg. Sportowcy z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska” (1993), „Księgę sportowców polskich ofiar II wojny światowej 1939-1945” (1999) i „Za cenę życia. Sport Polski Walczącej” (2006). Honorowy patronat nad tą ostatnią publikacją wówczas objął prezydent RP Lech Kaczyński. – Żołnierze coraz częściej przewijali się w moich badaniach, ale wojsko nie było dla mnie hasłem wywoławczym, tylko ludzie. Przy okazji omawiania historii dziennikarstwa sportowego, trafiłem na dziennikarzy, którzy zginęli podczas wojny lub byli bardzo bliscy śmierci – mówił „Profesor”. Jedną z takich opisanych przez niego postaci był red. Lech Cergowski – żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego.

W swojej pracy naukowej Bogdan Tuszyński wykorzystał wiedzę wyniesioną z rozmów, ale szukał też nowych źródeł poza granicami kraju. A nie było to w tamtych latach łatwe. Podczas wyjazdów służbowych i prywatnych za granicę poznał wielu znanych dziennikarzy i sportowców z okresu międzywojennego. – Potem przysyłali mi książki, zdjęcia przedwojenne. Aleksander Szenajch (lekkoatleta, olimpijczyk, przyp. red.) zapisał mi nawet w spadku piękny album ze zdjęciami, który otrzymałem po jego śmierci. Najbardziej się cieszę, że ludzie, którzy tworzyli historię polskiej prasy sportowej docenili moją pracę – mówił „Polsce Zbrojnej”.

Bogdan Tuszyński urodził się 4 lipca 1932 roku w Łodzi, zmarł 1 stycznia 2017 roku w Wiązownie pod Warszawą. Dziennikarz i publicysta, sprawozdawca Polskiego Radia, historyk. Absolwent Sekcji Dziennikarskiej przy Wydziale Filozoficzno-Społecznym Uniwersytetu Warszawskiego (1953) i Studium Magisterskiego przy Wydziale Nauk Społecznych UW (1970). Doktor nauk politycznych (praca „Historia prasy sportowej” pod kierunkiem profesor Aliny Słomkowskiej, Warszawa 1974). Autor m.in. książek: „Tytani mikrofonu” (1992), „Radio i sport” (1993), „Sportowe pióra” (1994), „Telewizja i sport” (1996) i „Bardowie sportu” (2009). Przed śmiercią pracował nad albumem o historii Tour de Pologne.

Jacek Szustakowski

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
 
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Rajd pamięci i braterstwa
Sojusz także nuklearny
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie „JAG” już działa
Zmiana warty w PKW Liban
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
The Power of Buzdygan Award
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Święto marynarzy po nowemu
Karta dla rodzin wojskowych
Czworonożny żandarm w Paryżu
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Ostre słowa, mocne ciosy
Cześć ich pamięci!
Olimp w Paryżu
Żeby nie poddać się PTSD
Ostrogi dla polskich żołnierzy
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Breda w polskich rękach
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Witos i spadochroniarze
Polski wkład w F-16
Ogień nad Bałtykiem
Zagrożenie może być wszędzie
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Olympus in Paris
Żeglarz i kajakarze z „armii mistrzów” na podium
Grób Nieznanego Żołnierza ma 99 lat
Namiastka selekcji
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Rumunia, czyli od ćwiczeń do ćwiczeń
Żołnierska pamięć nie ustaje
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Mikrus o wielkiej mocy
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Mark Rutte w Estonii
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Snipery dla polskich FA-50
Kleszcze pod kontrolą

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO