moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Naród pod bronią, czyli dzieje obrony terytorialnej

Polacy byli mistrzami w stosowaniu działań nieregularnych już za pierwszych Piastów. Ideę powszechnego obowiązku obrony ojczyzny krzewił chociażby Tadeusz Kościuszko. A w okresie międzywojennym popularne było hasło: „każdy żołnierz obywatelem – każdy obywatel żołnierzem”. Historyk Przemysław Wywiał przedstawia dzieje obrony terytorialnej.

Obrona terytorialna jako ważny czynnik strategii obronnej państwa pojawia się w pracach najwybitniejszych strategów z Carlem von Clausewitzem na czele. W swoim dziele „O wojnie” wymienia on środki obrony, wśród których „obronę krajową” stawia na pierwszym miejscu, podkreślając przy tym, że „musi ona uwzględniać możność współdziałania całego narodu”. Obrona krajowa (obrona terytorialna) miała być wspierana – zdaniem Clausewitza – przez budowanie twierdz (przygotowanie terytorium kraju do obrony), naród wywierający „wpływ ogólny” na wojnę i sprzyjający obrońcy, powstanie narodowe, czyli prowadzone na masową skalę działania nieregularne, oraz przez – wymienionych na ostatnim miejscu – sprzymierzeńców.

Pospolite ruszenie

Elementy terytorialnej organizacji wojskowej znajdziemy już w systemie obronnym Polski w czasach przed panowaniem Mieszka I. Początkowo opierał się on na grodziskach, czyli obozach warownych, które były budowane i bronione przez miejscową ludność, a zarazem dawały jej schronienie w razie najazdu. Z czasem grodziska zaczęły się przekształcać w warowne grody będące siedzibą władzy oraz ośrodkiem obrony i organizacji wojskowej. Na mieszkańcach okolicznych wiosek spoczywały obowiązki związane z umacnianiem grodu w okresie pokoju oraz jego obroną w czasie wojny. Powstawały również grody i umocnienia, których celem była obrona granic, przejść przez nie i przepraw. Ludność uczestniczyła także w przygotowywaniu „przesiek” utrudniających nieprzyjacielowi przejście przez pokrywające kraj puszcze, lasy, bagna czy szeroko rozlane rzeki. W ten sposób budowano system oparty na powszechnym udziale ludności w obronie własnej ziemi oraz całego państwa.

Już za czasów pierwszych Piastów Polacy byli mistrzami w stosowaniu działań nieregularnych. W czasie najazdów ze strony Niemiec Bolesław Chrobry – zamiast stanąć do otwartej walki i narazić swoje oddziały na zniszczenie – wykorzystywał atuty własnego terytorium (niedostępne bagna, puszcze) i prowadził wojnę na wyczerpanie. Kilkakrotnie dzięki takiej wojnie szarpanej udało się doprowadzić do odwrotu i klęski wojsk cesarskich lub zmusić przeciwnika do zawarcia układów.

Z czasem podstawowym elementem polskiej siły zbrojnej zostało – po upadku drużyny ksią-żęcej – pospolite ruszenie. Organizację wojska oraz powszechny obowiązek obrony usank-cjonowano prawnie za panowania Kazimierza Wielkiego. Rycerze rekrutujący się ze szlachty uczestniczyli w wyprawach w szeregach chorągwi ziemskich lub rodowych, wystawianych przez możnowładców. Chorągwie ziemskie były tworzone właśnie na zasadzie terytorialnej, a służyli w nich synowie średniej i drobnej szlachty oraz wójtowie i sołtysi zamieszkujący w danym terenie.

„Nigdzie szlachta i państwo tak się nie utożsamiały. Szlachcic polski poddawał się prawu, ale prawo musiało być zbiorową wolą narodu. Polska w XV wieku była jednym z najoświeceńszych państw w Europie […]. W czasach nadzwyczajnych przedstawiała Pol-ska niezwykłe widowisko 150 000–200 000 szlachty, którzy wsiadali na koń i tworzyli ogromną, lecz nieregularną armię, zbiorowiska takie zwane były pospolitym ruszeniem” – napisze potem z podziwem Helmut von Moltke, wybitny niemiecki wojskowy.

Również przedstawiciele innych stanów mieli obowiązki związane z obroną ziemi. Chłopi, na przykład, służyli w pocztach rycerzy i sołtysów. Mieszczanie natomiast byli odpowiedzialni za przygotowanie do obrony i za obronę miast.

Niestety z czasem – wraz ze zmniejszaniem się poziomu odpowiedzialności szlachty jako obywateli za własny kraj – upadła instytucja pospolitego ruszenia, jak również zniknęły inne powinności obronne.

Wiek XIX – nowe sposoby walki

Do idei powszechnego obowiązku obrony ojczyzny powrócił Tadeusz Kościuszko, weteran wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, podejmując ostatnią próbę ratowania I Rzeczypospolitej. Siła zbrojna dowodzonej przez niego insurekcji miała opierać się na regu-larnej armii oraz formacjach nieregularnych (milicjach i pospolitym ruszeniu), do których za-ciąg był zarówno obowiązkowy, jak i ochotniczy. Organizowano je na zasadach terytorialnych i wykorzystywano z powodzeniem w działaniach osłonowych. Odwagą i poświęceniem wsła-wiły się w walce m.in. regimenty kosynierów.

Wiek XIX to czas walki Polaków o niepodległość, a zarazem kształtowania się polskiej myśli wojskowej w odniesieniu do działań nieregularnych. Niepowodzenia kolejnych zrywów po-wstańczych opierających się na regularnych starciach z zaborcami zmusiły Polaków do szu-kania nowych rozwiązań i sposobów walki. Przyczyniło się to do popularności działań party-zanckich, uwzględnianych m.in. w poglądach Karola Bogumira Stolzmana, Henryka Kamień-skiego czy Wojciecha Chrzanowskiego. Proponowali oni zamiast frontalnych starć, które mo-gą szybko doprowadzić do klęski, wykorzystać ataki z zaskoczenia w czasie i miejscu, któ-rych przeciwnik nie jest w stanie przewidzieć. Ponadto unikać rozstrzygającej bitwy walnej, natomiast wykonywać uderzenia na tyły przeciwnika czy jego szlaki komunikacyjne. Zwra-cano również uwagę na potrzebę włączenia całego narodu w walkę o niepodległość. „W wojnie narodowej co tylko jest w kraju ludzi zdatnych do boju – pisał gen. Chrzanowski – wszyscy gotowi być powinni do uzupełnienia w razie potrzeby kadrów korpusów bijących się, i ponowienia czynów, którymi szczyci się historia tego narodu. Poświęcenia i ofiary wszelkie-go gatunku w tej wojnie konieczne nakazać się nie dadzą, i mogą mieć tylko początek w patriotyzmie mieszkańców, w uczuciach narodowego honoru i w dobrze zrozumianym inte-resie tak ogólnym, jak osobistym”. Przykładem zastosowania walki partyzanckiej na masową skalę jest największe z naszych XIX-wiecznych powstań – powstanie styczniowe.

„Naród pod bronią”

W okresie dwudziestolecia międzywojennego w Polsce realizowano program „narodu pod bronią”, którego celem było włączenie jak najszerszych rzesz społeczeństwa do budowy sys-temu bezpieczeństwa narodowego. W myśl hasła: „każdy żołnierz obywatelem – każdy

obywatel żołnierzem” podejmowano działania na rzecz wychowania patriotyczno-obywatelskiego oraz przysposobienia wojskowego obywateli. Zadania z tym związane wyko-nywały szkoły (w ramach hufców przysposobienia wojskowego oraz zajęć z przysposobienia do obrony kraju), organizacje społeczne o charakterze paramilitarnym (m.in. Związek Strze-lecki, Związek Harcerstwa Polskiego, Legia Akademicka) oraz wojsko (obowiązkowa służba wojskowa). Dzięki gigantycznej ich pracy udało się w krótkim czasie istnienia niepodległej Polski przygotować społeczeństwo do obrony kraju i wychować pokolenie Kolumbów, które walczyło w szeregach Armii Krajowej w czasie II wojny światowej.

Do budowy obrony terytorialnej II Rzeczypospolitej przystąpiono, niestety, dość późno, bo dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych. 5 grudnia 1936 roku podjęto decyzję o utworzeniu jednostek obrony narodowej. „Celem zwiększenia stanu liczebnego armii pokojowej oraz ce-lowego wykorzystania środków pieniężnych przeznaczonych na zwalczanie bezrobocia w kraju, przewiduję utworzenie specjalnych oddziałów Obrony Narodowej, które będą się re-krutowały z nadkontyngentu poborowych skupionych w poszczególnych ośrodkach regional-nych” – czytamy w piśmie ministra spraw wojskowych. W ich skład mieli wchodzić ochotnicy oraz rezerwiści (nadwyżki niewłączone do armii). Na dowódców przewidziano oficerów re-zerwy, a kadrę instruktorską planowano powoływać z korpusu zawodowych oficerów i podoficerów. Trzon kadry i żołnierzy ON mieli stanowić natomiast członkowie organizacji paramilitarnych.

Do tworzenia pierwszych oddziałów przystąpiono już w styczniu 1937 roku. Powstawały one przede wszystkim w rejonach zagrożonych atakiem niemieckim, czyli na Górnym Śląsku, Pomorzu i Wybrzeżu. W 1939 roku rozpoczęto organizowanie formacji na terenie całego kra-ju. Jej struktura opierała się na brygadach i półbrygadach.

Żołnierze ON nie podlegali skoszarowaniu. Mundury trzymali w domach, natomiast broń przechowywano w magazynach wojskowych lub budynkach policji. Szkolenie odbywało się w ramach kilkudniowych ćwiczeń uzupełnianych dłuższymi, trwającymi kilka tygodni oboza-mi zgrywającymi. W ramach szkolenia bojowego odbywały się m.in. ćwiczenia z obrony i natarcia, z rozpoznania, dywersji i strzelectwa oraz szkolenie saperskie, przeciwpancerne i przeciwlotnicze.

Osadzone w terenie bataliony ON ściśle współpracowały z miejscową społecznością, z której pochodzili żołnierze tych pododdziałów, oraz ze stowarzyszeniami społecznymi. Do organiza-cji paramilitarnych w największym stopniu wspierających rozwój ON można zaliczyć: Zwią-zek Strzelecki, Związek Powstańców Śląskich, Związek Oficerów Rezerwy, Związek Harcer-stwa Polskiego, Związek Legionistów, hufce szkolne przysposobienia wojskowego oraz struk-tury przysposobienia wojskowego: kolejowe, pocztowe, konne i leśne.

Gotowość w kilka godzin

Wypracowano oryginalną i, jak się okazało, praktyczną formę wzywania żołnierzy na zbiórki i ćwiczenia. Otóż dowódca kompanii wysyłał gońca do jednego z żołnierzy, który z kolei miał poinformować o tym innych, mieszkających w pobliżu. Bataliony osiągały gotowość bojową w ciągu 6–8 godzin.

W 1938 roku władze wojskowe uregulowały sprawę podległości poszczególnych formacji obrony narodowej. Zostały one podporządkowane generałom wyznaczonym na stanowiska dowódców armii na czas wojny.

Przewidywano, że nierzadko słabo uzbrojone i wyposażone formacje ON będą przede wszystkim działać na rzecz armii regularnej, zajmując się m.in. zabezpieczeniem sprawnego przebiegu mobilizacji, ochroną ważnych obiektów, osłoną manewru, zwalczaniem grup dy-wersyjnych itp. Mogły zostać również wykorzystane do obrony – najlepiej, ze względu na swój charakter, krótkotrwałej – własnych miejscowości.

Do sierpnia 1939 roku udało się utworzyć 11 brygad oraz pięć półbrygad. Łącznie w 82 bata-lionach ON służyło około 1600 oficerów i 50 tys. podoficerów i żołnierzy.

Żołnierze obrony narodowej z honorem wypełnili swój obowiązek we wrześniu 1939 roku. Brali udział w zwalczaniu niemieckiej dywersji, bronili swych małych ojczyzn, a także ubez-pieczali działania regularnej armii w bitwie nad Bzurą. Bataliony ON wchodzące w skład Lą-dowej Obrony Wybrzeża biły się świetnie na Kępie Oksywskiej. Niestety, użycie ich niezgod-nie ze specyfiką wojsk obrony terytorialnej prowadziło często do rozbicia tych sił. Również w starciu z wojskami pancernymi i zmechanizowanymi nieprzyjaciela, pozbawione broni przeciwpancernej, nie miały szans. Wielu żołnierzy formacji ON, zwłaszcza tych walczących z dywersją na Śląsku, dostało się do niewoli, gdzie zostało zamordowanych przez Niemców.

Tak postawę i poziom wyszkolenia żołnierzy ON oceniał gen. Tadeusz Kutrzeba, dowódca armii „Poznań”: „Duch batalionów obrony narodowej był znakomity, chociaż wyszkolenie jeszcze surowe. Gdy wojna wybuchła, bataliony obrony narodowej były nie skonsolidowanym organizmem dla boju, ale cennym elementem jako uzupełnienie armii w czasie późniejszym. Szczególnie zupełny brak uzbrojenia ppanc., mała ilość broni maszynowej, brak taborów itp. uniemożliwiał użycie tego wojska w sposób dowolny. Trzeba było nim działać tylko

na kierunkach drugorzędnych, w obronie na miejscu. W walkach ruchomych i przy silnych marszach musiała obrona narodowa mieć duże trudności”.

Czasy Państwa Podziemnego

Formą terytorialnej organizacji wojskowej, budowanej jednak w specyficznych warunkach okupacji, były działające w czasie II wojny światowej siły zbrojne w kraju (Służba Zwycięstwu Polsce – Związek Walki Zbrojnej –Armia Krajowa). Jak pisał do płk. Stefana Roweckiego w styczniu 1940 roku komendant główny ZWZ gen. Kazimierz Sosnkowski: „Związek Walki Zbrojnej stanowi część składową Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej podległą przez Komendanta Głównego Naczelnemu Wodzowi Wojsk Polskich”. Z kolei we wrześniu 1941 roku naczelny wódz gen. Władysław Sikorski stwierdził wyraźnie: „W obecnej sytuacji najistotniejszym czyn-nikiem w przyszłej walce o odzyskanie niepodległości Polski jest Organizacja Wojskowa w Kraju, którą uważam za główną część dowodzonych przeze mnie sił zbrojnych”.

Armia Krajowa miała strukturę terytorialną. Budowana była w dużej mierze oddolnie. Już od września 1939 roku na terenie całego kraju powstawały organizacje konspiracyjne, wzorujące się niejednokrotnie na strukturach przedwojennych stowarzyszeń prowadzących zajęcia przysposobienia wojskowego. Terytorialne organy dowodzenia sił zbrojnych w kraju opierały się na komendach obszarów, okręgów, obwodów i placówek (z czasem powołano też inspek-toraty). Nabór do oddziałów AK polegał na rekrutacji ochotniczej. Armia Krajowa prowadziła działania zarówno o charakterze nieregularnym (dywersja, partyzantka, akcje specjalne), jak i regularnym (przekształcanie formacji regularnych w regularne jednostki Wojska Polskiego i ich walka w ramach akcji „Burza”).

Wsparciem dla struktur Państwa Podziemnego i jego armii było patriotycznie nastawione spo-łeczeństwo polskie. Generał Tadeusz Komorowski „Bór”, komendant główny AK, napisał po wojnie: „Armia Krajowa rozrosła się w tym czasie do potężnej, jak na ówczesne warunki, siły i liczyła około 300 000 zaprzysiężonych ludzi. Następnego roku, w chwili wybuchu Powstania Warszawskiego, dosięgła liczby 380 000 żołnierza. Ta żądna walki masa, głęboko ukryta, miała wyjść z podziemia jedynie w wypadku powstania powszechnego, które było głównym celem wszystkich naszych przygotowań. Podane liczby nie obejmowały zresztą setek tysięcy naszych czynnych sympatyków, którzy współpracowali z Armią Krajową, ukrywali żołnierzy w czasie akcji, karmili ich i ubierali, dawali schronienie partyzantom, dostarczali nam wiado-mości i służyli pomocą w każdej potrzebie. Nie do pomyślenia jest, żeby organizacja tak wiel-ka jak nasza, tak rozgałęziona, spełniająca tyle różnorodnych zadań i okryta przy tym płasz-czem tajemnicy – mogła była istnieć bez całkowitego poparcia olbrzymiej większości społe-czeństwa. Więzy łączące Armię Krajową z ogółem były tak wielorakie, że nie sposób byłoby zliczyć tysięcy ofiarnych ludzi, którzy nie składali żadnej przysięgi, nie znali żadnych tajemnic, a jednak w tak wielkiej mierze nam pomagali, często ryzykując bardzo wiele i narażając się na te same niebezpieczeństwa, na jakie narażeni byli żołnierze. Można śmiało powiedzieć, że naszą organizacją pomocniczą byli wszyscy Polacy”.

Walkę o niepodległość po 1945 roku, tym razem z komunistycznym zniewoleniem wprowadzonym na sowieckich bagnetach, kontynuowali żołnierze niezłomni.

Powojenne próby odbudowy

Formacje obrony terytorialnej były również elementem Sił Zbrojnych PRL. Wojska Obrony Terytorialnej Kraju powołano do życia w 1959 roku. Do ich zadań należały m.in. ochrona obiektów ważnych dla gospodarki i administracji, ochrona infrastruktury komunikacyjnej, za-bezpieczenie przegrupowań własnych wojsk operacyjnych i armii Układu Warszawskiego, prowadzenie akcji ratunkowych, zwalczanie dywersji i desantów nieprzyjaciela. Przewidywa-no, że na czas wojny wojska OTK zostaną rozwinięte do prawie 700 tys. żołnierzy.

W latach dziewięćdziesiątych podjęto próbę odbudowy obrony terytorialnej, formując w latach 1994–1995 trzy brygady na wschodzie kraju. W styczniu 1999 roku przyjęto nową koncepcję rozwoju tej formacji, zgodnie z którą do 2003 roku siły OT miały osiągnąć stan 10 tys. żołnie-rzy (na wypadek wojny rozwinięte do 120 tys. żołnierzy). Niestety, już wkrótce ich rozwój zo-stał zahamowany. Do 2008 roku istniejące formacje OT zostały zlikwidowane lub przekształ-cone w jednostki wojsk operacyjnych.

„Historia nie tylko jest wiadomością, ale i siłą nawet” – pisał Cyprian Kamil Norwid. Dlatego budując nowoczesny system obrony RP, należy pamiętać o doświadczeniach historycznych i wyciągać z nich wnioski. Należy poddać analizie takie problemy, jak: oparcie sił zbrojnych na dwóch komponentach – operacyjnym i terytorialnym, powszechność przygotowania obronnego społeczeństwa, wykorzystanie walorów obronnych własnego terytorium oraz pro-wadzenie działań nieregularnych na masową skalę, by zbudować nowoczesną strategię bez-pieczeństwa narodowego na fundamencie historii.

dr Przemysław Wywiał

autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski

dodaj komentarz

komentarze


Zmiana warty w PKW Liban
 
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zyskać przewagę w powietrzu
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Setki cystern dla armii
Wzmacnianie granicy w toku
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Medycyna w wersji specjalnej
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Norwegowie na straży polskiego nieba
Bój o cyberbezpieczeństwo
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Transformacja wymogiem XXI wieku
Right Equipment for Right Time
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Terytorialsi zobaczą więcej
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
O amunicji w Bratysławie
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Ostre słowa, mocne ciosy
Jaka przyszłość artylerii?
Święto podchorążych
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Karta dla rodzin wojskowych
Co słychać pod wodą?
Olympus in Paris
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Od legionisty do oficera wywiadu
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Święto w rocznicę wybuchu powstania
„Szczury Tobruku” atakują
„Husarz” wystartował
Jesień przeciwlotników
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Polskie „JAG” już działa
Wybiła godzina zemsty
Transformacja dla zwycięstwa
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Olimp w Paryżu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO