„Góral”, czyli st. asp. Jacek Kurzeja z Biura Operacji Antyterrorystycznych Policji brał udział w setkach operacji bojowych, podczas których zatrzymywano najgroźniejszych przestępców. Teraz „Góral” sam potrzebuje pomocy. Policjant cierpi na nowotwór żołądka i zbiera pieniądze na terapię w Niemczech. Jednym z tych, którzy chcą mu pomóc, jest „Wir”, laureat Buzdygana.
St. sierż. rez. Krzysztof Pluta „Wir” (pierwszy z prawej) podczas gali wręczania Buzdyganów 2013
Z „Góralem” nawet się dobrze nie znamy. Spotkaliśmy się raz czy dwa, ale to nie ma znaczenia. Wiem, że to świetny fachowiec i profesjonalista. Poświęcił kilkanaście lat życia służbie i pomaganiu innym ludziom. Teraz, kiedy sam potrzebuje pomocy, nie powinniśmy się zastanawiać – mówi st. sierż. rez. Krzysztof Pluta ps. „Wir”, były operator Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Pluta, jeden z najlepiej wyszkolonych w kraju medyków pola walki, za pośrednictwem serwisu aukcyjnego wystawił na licytację Buzdygan, nagrodę, którą w 2013 roku przyznała mu redakcja „Polski Zbrojnej”. – Buzdygan to dla mnie bezcenna nagroda, bo wiem, ile trzeba się napracować, by zdobyć to wyróżnienie. Teraz można go wylicytować na aukcji. W ten sposób chcę wspomóc leczenie „Górala” – deklaruje były komandos.
Góral z charakterem
„Góral”, czyli starszy aspirant Jacek Kurzeja, od 2007 roku jest funkcjonariuszem Biura Operacji Antyterrorystycznych Komendy Głównej Policji. Wcześniej służył w Komendzie Rejonowej Policji na Pradze-Północ oraz w Wydziale Realizacyjnym Komendy Stołecznej Policji. Podczas służby wziął udział w setkach operacji bojowych, podczas których zatrzymywał członków zorganizowanych grup przestępczych i gangów. – „Górala” poznałem dziewięć lat temu, kiedy dostałem się do BOA. On właśnie skończył bardzo wymagający dziewięciomiesięczny kurs podstawowy dla operatorów, a ja właśnie go zaczynałem. Bardzo mi wtedy pomógł. Służył radą, pomagał w treningach, a nawet doradzał, z jakiego wyposażenia sportowego warto korzystać w czasie szkolenia – opowiada „Mieszko”, funkcjonariusz BOA. Po kursie bazowym znaleźli się w jednym zespole. Byli od tzw. ciężkich zadań. – Naszym zadaniem było otwieranie drzwi i wykonywanie przejść w budynkach dla reszty zespołu. Dźwigaliśmy więc ciężki sprzęt mechaniczny i hydrauliczny. Niemal w każdej operacji uczestniczyliśmy wspólnie, ale nie mogę mówić o szczegółach – zastrzega „Mieszko”. Funkcjonariusz wspomina także, że „Góral” miał swego rodzaju pecha, bo często podczas akcji atakowały go psy wartownicze. – Miał to „szczęście” spotkać kilka groźnych zwierzaków. Psy wartownicze, szkolone do ochrony posesji, nie cofają się przed lufą karabinu. Wiele razy, dla powodzenia misji lub ratowania zdrowia kolegów, musiał takiego czworonoga unieszkodliwić, na przykład za pomocą paralizatora – opowiada.
Starszy aspirant Jacek Kurzeja „Góral" (pierwszy z prawej)
Ale „Góral” zatrzymywał nie tylko członków gangów. Wspólnie z kolegami z zespołu odpowiadał m.in. za bezpieczeństwo podczas szczytu NATO w Warszawie czy Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Wielokrotnie wspierał także Biuro Ochrony Rządu. Dziewięć miesięcy spędził na misji w Kosowie, działając w strukturze policyjnych sił specjalnych.
Rok temu Jacek odszedł z zespołu bojowego i rozpoczął służbę w Wydziale Szkolno-Bojowym BOA, gdzie odpowiadał za szkolenie następnych policyjnych antyterrorystów. – To góral z pochodzenia i charakteru. Wszystko robi na sto procent. W jednostce zawsze nam imponował swoją determinacją i siłą – wspomina „Mieszko”.
Ważna jest każda złotówka
Problemy policjanta ze zdrowiem zaczęły się rok temu. We wrześniu 2016 roku podczas skoków spadochronowych źle wylądował. Wtedy myślał jeszcze, że trochę się potłukł i że tak naprawdę nic poważnego się nie stało. Dwa miesiące później podczas szkolenia w jednostce podniósł kolegę, ale nie wytrzymał jego kręgosłup. Okazało się, że ma złamane dwa kręgi, a po dodatkowych badaniach ustalono, że ma raka żołądka i kości.
Niestety, kilkumiesięczna terapia nie przynosi pożądanych efektów. Policjant jest w trakcie chemioterapii, ale lekarze w Polsce nie dają mu większych szans na powrót do zdrowia. Nadzieją dla policyjnego komandosa jest eksperymentalna terapia w niemieckiej klinice. Leczenie to jest jednak bardzo kosztowne. Pacjent potrzebuje czterokrotnej hospitalizacji, przy czym każdy pobyt w szpitalu kosztuje około 30 tysięcy złotych.
W pomoc zaangażowali się koledzy z jednostki „Górala”. – Ludzie spontanicznie przynosili różnego rodzaju przedmioty, które wystawialiśmy na aukcje. Jeden z kolegów z jednostki wykonał nóż, który dziewięć dni przed końcem licytacji osiągnął sumę 2550 złotych – mówi „Mieszko”. Policjanci cały czas prowadzą zbiórkę, licytują koszulki z podpisami sportowców, m.in. pięściarza Krzysztofa Włodarczyka, kubki, książki. W planach są także charytatywne imprezy sportowe – zawody piłkarskie oraz strzeleckie.
– Poznałem „Górala” na jednym ze szkoleń policyjnych. Wiele razy współpracowaliśmy ze sobą podczas zabezpieczania imprez masowych. Gdy dowiedziałem się, że zachorował, od razu postanowiłem pomóc – opowiada „Dudi”, funkcjonariusz z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji z Opola. – Zebrałem emblematy jednostek specjalnych z policji i wojska. Oprawiłem je w trzy gabloty – opowiada. Emblematy wzbudziły ogromne zainteresowanie i udało się wylicytować je za ponad 9 tysięcy złotych.
Do akcji dołączyli żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Zbiórkę na leczenie „Górala” poparli także operatorzy JW GROM. – Początkowo Jacek był onieśmielony akcją charytatywną. Mówił, że to niepotrzebne, chciał walczyć sam. Ale rzeczywistość i problemy finansowe go przytłoczyły. Jest naprawdę wdzięczny wszystkim za serce i pomoc – mówi „Dudi”.
Finansowego wsparcia funkcjonariuszowi udzielił także komendant główny Policji. Chęć pomocy zadeklarował również Mariusz Błaszczak, szef resortu spraw wewnętrznych i administracji. Na twitterze ministerstwa pojawiła się informacja, że policjant otrzyma wsparcie finansowe.
Jak pomóc?
Na apel o wsparcie policjanta odpowiedział laureat nagrody „Polski Zbrojnej”. St. sierż. rez. Krzysztof Pluta otrzymał Buzdygan w 2013 roku. Wyróżnienie zostało mu przyznane za niezwykłe osiągnięcia służbowe. Były operator Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu siedmiokrotnie służył na misjach: dwa razy w Iraku, trzy w Afganistanie, dwa w Macedonii. Na koncie ma wiele kursów i szkoleń medycznych. Jest jednym z dwóch Polaków, którzy ukończyli niezwykle trudne szkolenie SOCM (Special Operations Combat Medic) w Stanach Zjednoczonych. Podczas służby w Afganistanie w czasie wolnym na ochotnika wykonywał z Amerykanami dyżurne loty śmigłowca ratunkowego. Uratował życie wielu polskim i amerykańskim żołnierzom, udzielał pomocy także okaleczonym i rannym Afgańczykom, również dzieciom.
Buzdygan „Wira” można licytować pod adresem: allegro.pl. Dochód z tej aukcji trafi do „Górala” oraz dla rodziny tragicznie zmarłego funkcjonariusza Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji (SPAP) Kraków asp. Jakuba Brysza.
Więcej informacji o wsparciu leczenia „Górala” można znaleźć pod adresem: zrzutka.pl/jacek-kurzeja oraz na portalu społecznościowym pod hasłem: „Pomagamy Góralowi wygrać z chorobą”.
autor zdjęć: Jacek Szustakowski, Góral z BOA
komentarze