moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Marynarze słodkich wód

Była pierwszą jednostką marynarki wojennej II Rzeczpospolitej, strzegła linii demarkacyjnej z Niemcami, wzięła udział w wojnie przeciwko bolszewikom, znacząco przyczyniając się do odparcia uderzenia Armii Czerwonej na Płock. 23 grudnia 1918 r. utworzono Flotyllę Wiślaną. W jej skład weszły jednostki przejęte od armii niemieckiej oraz austro-węgierskiej.

– W mieście panuje straszliwy popłoch, wszystko dąży do mostu. Skuteczny ogień karabinów maszynowych Kozaków czyni straszne spustoszenie wśród ludzi i koni. Nie ma żadnego oddziału, który by stawił opór bolszewikom – wspominał por. Iskander Achmatowicz, Tatar służący w polskiej armii, który w 1920 roku znalazł się wśród obrońców Płocka. 18 sierpnia na miasto uderzyła Armia Czerwona. Rosjanie mieli kilkukrotną przewagę liczebną i szybko zepchnęli Polaków do głębokiej defensywy. Ostatnim bastionem obrońców stał się most przez Wisłę. I kiedy sytuacja wydawała się niemal beznadziejna, na rzece pojawiły się trzy uzbrojone statki w asyście kilku motorówek. Wsparły obrońców silnym ogniem z armat i ciężkich karabinów maszynowych. Po ciężkich walkach most udało się utrzymać. W nocy nadeszła odsiecz. Ostatecznie Polacy zdołali wyprzeć czerwonoarmistów z miasta. Płock ocalał, a jego obrona stała się jednym z największych tryumfów w krótkiej historii Flotylli Wiślanej.

 

„Różycki” gubi drogę

Pod koniec 1918 roku Polska po 123 latach niewoli wróciła na mapę Europy. W całym kraju rozpoczęło się przejmowanie majątku pozostawionego przez zaborców. Tak było również w Krakowie, gdzie kapitan wojsk lądowych Władysław Nawrocki usłyszał od swoich zwierzchników, że ma zarekwirować jednostki austro-węgierskiej Weichsel-Flottille. W ręce Polaków przeszedł uzbrojony statek „Wisła” i kilka motorówek. Niemal w tym samym czasie w Warszawie oraz Modlinie płk Bogusław Nowotny przejmował jednostki do niedawna należące do armii Niemiec. 28 listopada Józef Piłsudski powołał pułkownika na szefa Sekcji Marynarki Wojennej przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. Za Nowotnym przemawiało wieloletnie doświadczenie zdobyte w siłach morskich Austro-Węgier. Początki miał jednak niezwykle trudne. – Polska nie posiadała jeszcze wówczas dostępu do morza, jednostki rzeczne zaś, którymi dysponowaliśmy, trudno uznać za okręty z prawdziwego zdarzenia. Przeważnie były to cywilne statki, barki i motorówki dozbrojone na potrzeby zaborczych armii – wyjaśnia Robert Tarnowski, historyk z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Ale to właśnie one miały się stać zalążkiem nowoczesnej marynarki. 23 grudnia 1918 roku jednostki z Krakowa i Modlina weszły w skład nowo utworzonej Flotylli Wiślanej – pierwszego związku taktycznego polskich sił morskich.

– Kadrę flotylli tworzyli marynarze mający za sobą służbę w marynarkach wojennych państw zaborczych, przede wszystkim Rosji i Austro-Węgier. Spora część wywodziła się także z wojsk lądowych – informuje Tarnowski. Do ich zadań należało między innymi patrolowanie obszarów przy linii demarkacyjnej z Niemcami. O tym, że nie była to praca lekka, łatwa i przyjemna, przekonała się załoga statku uzbrojonego „Różycki”. W listopadzie 1919 roku jednostka przez pomyłkę przekroczyła prowizoryczną granicę. Niemcy natychmiast zareagowali ogniem. „Różycki” został przez nich uszkodzony, a następnie zarekwirowany. Na tym jednak nie koniec. W styczniu 1920 roku statek uzbrojony „Wisła” wziął udział w operacji przejmowania od Niemców Pomorza. Wspólnie z żołnierzami 1 Batalionu Morskiego zajął porty w Toruniu, Bydgoszczy, Grudziądzu i Tczewie. Misja wynikała z postanowień traktatu wersalskiego. Obeszło się bez większych incydentów. Bojowy chrzest z prawdziwego zdarzenia flotylla miała przejść kilka miesięcy później. A wszystko za sprawą wojny polsko-bolszewickiej.

Na odsiecz Płockowi

Jeszcze wiosną 1919 roku część jednostek Flotylli Wiślanej została wysłana na wschód. Tam tworzyła się Flotylla Pińska, która miała wspomagać wojska lądowe podczas starcia z komunistyczną Rosją. – Na Polesiu niewiele było dobrych dróg, dużo za to rzek, rozlewisk, bagien – tłumaczy Tarnowski. Płaskodenne, mobilne statki wydawały się dobrym orężem. I rzeczywiście polscy marynarze początkowo odnosili sukcesy. Brali udział w zdobywaniu Mozyrza, pokonali bolszewików w bitwie na Prypeci w okolicach Czarnobyla, mieli wkład w zajęcie Kijowa. Później jednak karta się odwróciła. Podczas rosyjskiego kontrnatarcia Flotylla Pińska została odcięta od głównych sił, a załogi z konieczności zatopiły większość jednostek. Część marynarzy znów znalazła się w szeregach flotylli operującej na Wiśle. A ta intensywnie przygotowywała się do zatrzymania szybko maszerującej na zachód Armii Czerwonej.

Do pierwszego starcia z nieprzyjacielem doszło 14 października 1920 roku, w okolicach Góry Kalwarii, gdzie załoga „Sobieskiego” odparła oddziały przygotowujące się do przeprawy przez Wisłę. Dzień później w okolicach Bobrownik zaciekły bój z bolszewikami stoczył „Moniuszko”, który ostatecznie osiadł na mieliźnie. Wśród poległych znalazł się dowódca jednostki 20-letni ppor. mar. Jerzy Pieszkański. Najpoważniejszą bitwą okazała się jednak batalia o Płock. – Polskie statki operowały na odcinku pomiędzy Wyszogrodem a Nieszawą. Osłaniały barki z zaopatrzeniem idące od strony Gdańska. Strzegły też mostów – wyjaśnia Paweł Śliwiński, szef Towarzystwa Przyjaciół Płocka. – Sytuacja w tym rejonie z każdym dniem robiła się coraz bardziej napięta. Bolszewicy zdołali na przykład przejąć amerykańską barkę z żywnością. Wreszcie pod Płock podeszły potężne siły, których trzon stanowił korpus kawalerii pod dowództwem Ormianina Gaj-Chana. Armia Czerwona chciała przedrzeć się na drugą stronę Wisły i zaatakować od tyłu Warszawę – dodaje. Po krwawej bitwie plany te udało się Polakom udaremnić. – Ogromna w tym zasługa samych mieszkańców, którzy zaangażowali się w obronę miasta. Docenił to marszałek Piłsudski. W 1921 roku odznaczył Płock Krzyżem Walecznych. Jest on jednym z dwóch, obok Lwowa, miast, które dostąpiły tego zaszczytu – podkreśla Śliwiński. A Flotylla Wiślana? – Myślę, że jej rola nie okazała się jednak decydująca dla losów bitwy, choć oczywiście jej znaczenie trudno przecenić – zastrzega.

Krążownik rzek

Po wojnie z bolszewiami Flotylla Wiślana jeszcze się wzmocniła. – Wkrótce zostały do niej wcielone cztery okręty z prawdziwego zdarzenia. Monitory typu Warszawa, niekiedy zwane rzecznymi pancernikami, zbudowała dla nas stocznia Danziger Werft z Gdańska. Miały wejść do służby jeszcze w czasie wojny z Rosją, ale prace były sabotowane przez stoczniowców sympatyzujących z komunistami – wyjaśnia Tarnowski. Nowe jednostki były potem kilka razy modernizowane. Ostatecznie każda z nich została uzbrojona w trzy działa kalibru 75 milimetrów, cztery ciężkie karabiny maszynowe kalibru 7,92 milimetra oraz miny. Posiadały też 8-milimetrowe opancerzenie. Na Wiśle służyły jednak krótko. W 1925 roku tamtejsza flotylla została zlikwidowana, a jej jednostki przeniesione na wschodnią granicę, gdzie odradzała się Flotylla Pińska. Nasi wojskowi głównego wroga upatrywali nie w Niemcach, lecz w Związku Sowieckim.

Polskie jednostki powróciły na Wisłę dopiero w przededniu wybuchu II wojny światowej. Wówczas to do życia został powołany Oddział Wydzielony Rzeki Wisły. W jego skład wchodziło kilkanaście różnego typu okrętów, spośród których najbardziej znany był ciężki kuter uzbrojony ORP „Nieuchwytny”. – Główną bazą oddziału było Brdyujście w okolicach Bydgoszczy, do jego zadań zaś należała obrona przeciwlotnicza kluczowych mostów i opóźnianie niemieckiego desantu przez Wisłę – zaznacza Tarnowski. Marynarze odnotowali kilka sukcesów: w walkach koło bydgoskiego Fordonu zestrzelili trzy bombowce, pomogli w ewakuacji kawalerzystów z Armii Pomorze, których Niemcy otoczyli pod Świeciem, wysadzili w powietrze prowizoryczny most zbudowany przez żołnierzy niemieckich 3 Dywizji Piechoty. – Nie mogli jednak odwrócić losów wojny. Niemcy bardzo szybko w wielu miejscach przerwali polską obronę i zmusili naszych żołnierzy do odwrotu. Do tego niski stan wody spowodowany upałem sprawił, że okręty poruszały się z trudem – wyjaśnia Tarnowski. Bardzo szybko też ich dowódcy wydali rozkaz zatopienia jednostek. Po zakończeniu wojny obronnej Niemcy niektóre podnieśli i wcielili do służby w swojej armii. Dawny ORP „Nieuchwytny” został na przykład wykorzystany do ostrzeliwania pozycji powstańców warszawskich.

– Polska nie była jedynym krajem, który posiadał flotylle na rzekach. Choć ich żywot był stosunkowo krótki, to w historii marynarki wojennej zapisały chwalebne karty. Wielu znanych dowódców służbę pod biało-czerwoną banderą rozpoczynało właśnie na rzekach – podkreśla Tarnowski. We Flotylli Wiślanej służyli między innymi kmdr por. Stefan Kwiatkowski, późniejszy dowódca stawiacza min ORP „Gryf”, który zginął w walce na Bałtyku 1 września 1939 roku, oraz komandorzy Stefan de Walden, w czasie II wojny dowódca kontrtorpedowca ORP „Wicher”, czy Stanisław Nahorski, dowódca niszczycieli ORP „Burza” i ORP „Błyskawica”.

Przygotowując tekst korzystałem z materiałów Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Cytat z por. Achmatowicza podany za stroną internetową Samorządowej Instytucji Kultury „Park Kulturowy – Ossów Wrota Bitwy Warszawskiej 1920 roku”

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Muzeum Marynarki Wojennej

dodaj komentarz

komentarze

~Katol Inkwizytor
1514184180
Przydała się jak ta w 1939. Wnioski .. . Czas budować kolejna .. .
A2-1F-78-CC

Polskie „JAG” już działa
 
Norwegowie na straży polskiego nieba
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Transformacja wymogiem XXI wieku
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Wybiła godzina zemsty
Karta dla rodzin wojskowych
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Transformacja dla zwycięstwa
O amunicji w Bratysławie
Czworonożny żandarm w Paryżu
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Setki cystern dla armii
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Od legionisty do oficera wywiadu
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Olimp w Paryżu
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Right Equipment for Right Time
Święto podchorążych
Jaka przyszłość artylerii?
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Fundusze na obronność będą dalej rosły
„Husarz” wystartował
Wzmacnianie granicy w toku
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Jesień przeciwlotników
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Ostre słowa, mocne ciosy
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Olympus in Paris
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Zmiana warty w PKW Liban
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Co słychać pod wodą?
Medycyna w wersji specjalnej
Bój o cyberbezpieczeństwo
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Zyskać przewagę w powietrzu
Terytorialsi zobaczą więcej
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
„Szczury Tobruku” atakują
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO