Tysiąc godzin w powietrzu, pochwały sojuszników i zadowolenie z wykonanych zadań – z Kuwejtu wrócili żołnierze trzeciej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Jej trzon stanowili piloci i obsługa techniczna samolotów F-16 z 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Przez pół roku Polacy wykonywali loty rozpoznawcze na potrzeby dowództwa operacji „Inherent Resolve”, wymierzonej w tzw. Państwo Islamskie.
– Początkowo niebezpieczeństwo było duże, z czasem zaczęło maleć, bo oddziały Państwa Islamskiego znalazły się w odwrocie. Padł Mosul, potem kolejne miasta, wreszcie w grudniu w świat poszedł komunikat, że Irak został wyzwolony – wspomina ppłk pil. Łukasz Piątek, dowódca trzeciej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego OIR Kuwejt (operacja „Inherent Resolve”).
Dziś w samo południe on i żołnierze, którymi dowodził w Kuwejcie, zostali oficjalnie powitani w 32 Bazie Lotnictwa Taktycznego. To właśnie z Łasku wywodziła się większość z prawie 140 uczestników trzeciej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Do dyspozycji mieli oni cztery samoloty F-16 wyposażone w zasobniki Goodrich DB-110 oraz Lockheed Martin Sniper XR. Polscy piloci wykonywali loty rozpoznawcze nad terytorium Iraku. Zebrane przez nich dane obrabiali analitycy, a następnie trafiały one do sztabowców z Połączonego Centrum Operacji Powietrznych. Były wykorzystywane podczas planowania działań zbrojnych przeciwko ISIS. W dowodzonej przez wojskowych z USA operacji „Inherent Resolve” biorą udział przedstawiciele 62 państw. – Podczas naszej zmiany piloci spędzili w powietrzu tysiąc godzin, znacząco dokładając się do 3 tys. godzin wylatanych podczas misji. Mieliśmy też swoich przedstawicieli w Katarze, gdzie ulokowało się centrum operacji powietrznych. O wielu rzeczach nie mogę mówić, ale sojusznicy często nas chwalili. Zdobyliśmy mnóstwo doświadczeń, tak więc naszą zmianę można uznać za w pełni udaną – podkreśla ppłk pil. Piątek.
Równocześnie z przyjazdem żołnierzy do Polski przyszła zima. Poniedziałkowa uroczystość odbyła się w temperaturze minus 5oC, a to oznacza, że w Łasku było o kilkadziesiąt stopni mniej niż w Kuwejcie czy Iraku. – Przeskok jest naprawdę duży, ale nie narzekamy. Funkcjonowanie przy 50oC to naprawdę spore wyzwanie nie tylko dla ludzi, lecz także dla sprzętu – przyznaje ppłk Piątek. Samoloty zdały egzamin. Co jednak znacznie ważniejsze, zdali go również ludzie. – Byliśmy ze sobą na małej przestrzeni przez siedem dni w tygodniu i 24 godziny na dobę, z dala od bliskich. W takiej sytuacji zdarzają się różne napięcia, konflikty. To naturalne. Zawsze jednak udawało nam się jakoś ze sobą dogadać i robić swoje. Z takimi ludźmi mogę pójść wszędzie – wspomina dowódca trzeciej zmiany PKW. Według gen. dyw. pil. Jana Śliwki, zastępcy dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych, polscy piloci od dawna należą do światowej czołówki. – Za kilka miesięcy 2 Skrzydło Lotnictwa Taktycznego będzie gospodarzem NATO Tiger Meet, czyli zlotu eskadr mających w logo tygrysa. Organizację takich zadań powierza się najlepszym – podkreśla. Ale, jak dodaje, kuwejcka misja ostatecznie wprowadziła nas do pierwszej ligi lotnictwa taktycznego.
Z Kuwejtu do Polski wróciło ponad stu żołnierzy. Niektórzy uczestnicy misji zdecydowali się pozostać na miejscu i wspomóc kolegów z czwartej zmiany PKW, którzy służbę nad Zatoką Perską rozpoczęli u progu nowego roku. – Państwo Islamskie upadło, ale jego oddziały są cały czas aktywne i groźne – przypomina ppłk Piątek.
Polscy żołnierze udział w misji „Inherent Resolve” rozpoczęli w lipcu 2016 roku.
autor zdjęć: Łukasz Zalesiński
komentarze