Każde ćwiczenie musi być nadzorowane przez rozjemców terenowych i ogniowych. To właśnie oni wprowadzają wynikające ze scenariusza zmienne, oceniają trafność decyzji podjętych przez żołnierzy oraz czuwają nad ich bezpieczeństwem. Nie inaczej było podczas ćwiczeń „Dragon '21”, na których rozjemcy zostali przydzieleni do każdego pododdziału, począwszy od poziomu plutonu.
Jednym z rozjemców terenowych jest ppor. Jan Laszuk z 22 Batalionu Piechoty Górskiej, który na czas ćwiczeń „Dragon '21” został przydzielony do plutonu rozpoznawczego 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich. – Do moich obowiązków należy monitorowanie zachowania żołnierzy, które powinno być zgodne z zasadami taktyki oraz standardowymi procedurami operacyjnymi – wyjaśnia ppor. Jan Laszuk.
Zaskoczyć ćwiczących
Pododdziały realizujące postawione im zadania muszą liczyć się z tym, że w każdej chwili sprawy mogą się jeszcze bardziej skomplikować. – Wygląda to w ten sposób, że o konkretnym czasie lub przy wykonywaniu określonego zadania przekazujemy żołnierzom informację np. o tym, że któryś z nich został ranny lub że w danym miejscu został wykryty przeciwnik. Później obserwujemy, jakie działania podejmują żołnierze w odpowiedzi na zmienioną sytuację – opowiada ppor. Laszuk. Taką „niespodzianką” może być np. zniszczenie mostu, po którym miały przejechać walczące pododdziały.
W czasie ćwiczeń „Dragon '21” szczególnym wydarzeniem była przeprawa przez rzekę San. Pluton rozpoznawczy z 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich pokonał przeszkodę wodną, korzystając z mostu pontonowego. W tym czasie rozjemcy pilnowali, by wszystkie czynności przebiegły bezpiecznie oraz żeby dowódca plutonu przestrzegał grafiku przeprawy. – Przeciwnik nie działa liniowo, dlatego trzeba zachować otwarty umysł i potrafić znajdować nowe rozwiązania, które pozwolą na skuteczne działania w nieoczekiwanych sytuacjach – mówi ppor. Jan Laszuk. – Doceniamy kreatywność dowódców, ale dbamy, by improwizacja mieściła się w granicach zdrowego rozsądku. Nie przerywamy wówczas działań. Co więcej, podczas oceny ćwiczeń uwzględniamy innowacyjność podejścia do realizacji zadania – podkreśla ppor. Jan Laszuk.
Nietuzinkowe rozwiązania nie tylko pozytywnie wpływają na ocenę ćwiczącego pododdziału, ale w przyszłości mogą także zostać zaadaptowane na potrzeby wojska i trafić do standardowych procedur operacyjnych.
Strzelać, amunicji nie marnować
Rolą rozjemców jest również szacowanie „strat” wśród żołnierzy. – Częściowo określa je kierownictwo ćwiczeń, ale podczas działań w terenie obserwujemy, czy żołnierze dzięki swoim działaniom mogli zapobiec stratom lub je zminimalizować – podkreśla kpt. Krzysztof Madera, który w czasie „Dragona '21” był rozjemcą nie tylko terenowym, lecz także ogniowym. – Przede wszystkim, jako rozjemcy ogniowi nie możemy dopuścić do niebezpiecznego prowadzenia ognia. Strzelania odbywają się pod koniec ćwiczeń, gdy żołnierze są już zmęczeni fizycznie i psychicznie. Ale właśnie w takich warunkach musimy sprawdzić ich umiejętności strzeleckie – zaznacza kpt. Krzysztof Madera.
Rozjemcy ogniowi nie oceniają skuteczności oddanych strzałów. To zadanie systemów komputerowych, w które została wyposażona strzelnica. – Wynik wskazywany jest przez komputer, dlatego możemy uznać, że jest on w stu procentach poprawny. Pod koniec strzelania pododdział dokładnie wie, ile celów zestrzelił, jaka jest procentowa skuteczność prowadzonego ognia oraz jaką uzyskał ocenę – wylicza kpt. Krzysztof Madera. Oficer dodaje, że na tym nie kończy się część ogniowa ćwiczeń. – Musimy jeszcze sprawdzić, czy broń została właściwie rozładowana. Niedopuszczalne jest, żeby wozy bojowe czy wyrzutnie rakiet pozostały załadowane po strzelaniu – zaznacza kpt. Madera. Dopiero wtedy pododdziały mogą wycofać się do miejsca, w którym rozliczą się z amunicji.
„Dragon '21” to najważniejsze manewry Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych w tym roku. Obecnie trwa część dowódczo-sztabowa ćwiczeń.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze