Amunicja do systemów HIMARS, pociski przeciwlotnicze Stinger, bojowe wozy piechoty Bradley – to tylko część uzbrojenia, które znalazło się w pierwszej transzy nowego pakietu amerykańskiej pomocy dla Ukrainy. Wczoraj ustawę zakładającą wsparcie Kijowa kwotą niemal 61 miliardów dolarów podpisał prezydent Joe Biden.
– To dobry dzień dla Ameryki, dobry dzień dla Europy, dobry dzień dla pokoju światowego. Właśnie podpisałem ustawę, dzięki której Ameryka będzie bezpieczniejsza, świat będzie bezpieczniejszy – podkreślał prezydent Biden podczas wczorajszego briefingu. Podpisana przez niego ustawa pozwala przekazać Ukrainie pakiet pomocowy w wysokości 60,8 miliarda dolarów. Zagwarantowane w nim pieniądze pozwolą na zakup nowego uzbrojenia dla ukraińskiej armii, uzupełnienie ubytków w sprzęcie, który Amerykanie przekazali jej wcześniej, pomogą też sfinansować utrzymanie sił US Army w środkowo-wschodniej Europie. Jednocześnie z innej puli USA wesprą też Izrael oraz Tajwan i innych sojuszników w południowo-wschodniej Azji.
Dostawy sprzętu dla Ukrainy miały ruszyć już kilka godzin po dopełnieniu legislacyjnych formalności. Według komunikatu amerykańskiego Departamentu Obrony w pierwszej transzy znalazły się między innymi rakiety RIM-7 i AIM-9M wykorzystywane w systemach obrony powietrznej, pociski przeciwlotnicze Stinger i przeciwpancerne TOW oraz Javelin, amunicja do wyrzutni HIMARS i do artylerii lufowej kalibru 105 i 155 milimetrów, a także bojowe wozy piechoty Bradley i pojazdy opancerzone MRAP. Pakiet jest wart blisko miliard dolarów. W kolejnych transzach Ukraińcy najpewniej otrzymają także rakiety ATACMS o zasięgu 300 kilometrów. Pierwsze takie pociski zostały dostarczone na wschód jeszcze w marcu. Kilka dni temu ukraińska armia użyła ich do ostrzelania lotniska w Dżankoj na okupowanym Krymie. Wcześniej Kijów miał do dyspozycji jedynie ATACMS o ograniczonych możliwościach. Pociski były zdolne razić cele oddalone o 150 kilometrów.
Pomoc dla Ukrainy została przyznana z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Projekt utknął w Kongresie za sprawą przedstawicieli skrajnego skrzydła Partii Republikańskiej, powiązanych z byłym prezydentem Donaldem Trumpem. Argumentowali oni, że Amerykanie mają do rozwiązania pilniejsze problemy. Ostatecznie jednak spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zdecydował się poddać projekt pod głosowanie. Według amerykańskich mediów decydujące okazały się raporty wywiadu, które wskazywały, że bez natychmiastowego wsparcia ze strony USA Ukraina upadnie, Putin zaś może pójść dalej i zaatakować państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Nie bez znaczenia był podobno również fakt, że zdanie na temat wsparcia dla Kijowa zmienił Trump, który zamierza kandydować w tegorocznych wyborach na prezydenta.
Zwolennikom ustawy udało się zebrać większość i w sobotę przeszła ona przez Izbę Reprezentantów. – Jak mówił prezydent Reagan, jeśli chcemy utrzymać Amerykę silną i bezpieczną, nie stać nas na bycie po prostu republikanami i demokratami. Dziś musimy mówić jednym głosem, bo Putin na nas patrzy, Xi na nas patrzy i ajatollah na nas patrzy – podkreślał Michael McCaul, szef Komisji Spraw Zagranicznych Izby i członek Partii Republikańskiej. Wczoraj decyzję Izby Reprezentantów zatwierdził Senat, a jeszcze tego samego dnia ustawę podpisał prezydent Joe Biden. – Ten ruch wzmacnia rolę Ameryki jako latarni demokracji i lidera wolnego świata – skomentował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Tymczasem rosyjscy politycy przekonują, że decyzja USA nie stanowi dla nich zaskoczenia. Według przekazu utrwalanego przez tamtejszą propagandę, pomoc udzielona Ukraińcom nie wpłynie na ostateczny rezultat wojny. Przedłuży tylko działania na froncie, a co za tym idzie – zwiększy liczbę ofiar. Jednocześnie minister obrony narodowej Siergiej Szojgu zapowiedział, że Rosja w najbliższych dniach nasili ataki na ukraińskie szlaki transportowe i magazyny, w których przechowywana jest broń z Zachodu.
Wojna rosyjsko-ukraińska trwa już przeszło dwa lata. W ostatnich tygodniach sytuacja na froncie stała się dla Ukraińców bardzo trudna. Rosyjska armia, wykorzystując znaczącą przewagę w liczbie żołnierzy i zasobach amunicji, nasiliła ataki na ukraińskie pododdziały. Dotyczy to zwłaszcza Donbasu, gdzie agresorzy szturmują miasto Czasiw Jar, w ogóle nie licząc się z własnymi, bardzo dużymi stratami. Jednocześnie niemal każdego dnia atakowany jest Charków. Rosjanie ostrzeliwują go, używając rakiet i dronów. Według analityków w najbliższym czasie mogą podjąć próbę zajęcia miasta.
autor zdjęć: Sgt. Duke Edwards
komentarze