Zimna woda Bałtyku i piach, który wciska się w każdy zakamarek ciała. Minimalna liczba kalorii, a dziesiątki kilometrów do pokonania. Wymagania stawiane kandydatom do Formozy są bardzo wysokie. Spełnią je wyłącznie ci, którzy dobrze przygotują się do selekcji. – Nie szukamy superbohaterów, potrzebni są nam świetni żołnierze – mówi kierownik selekcji Jednostki Wojskowej Formoza.
Przez kilka dni obserwowałyśmy, jak kandydaci do Formozy zmagali się z zadaniami podczas selekcji. Nie było łatwo, lecz szli dalej. Co ich motywuje?
Kierownik rekrutacji i szkolenia bazowego: Jeśli chodzi o kandydatów – żołnierzy, to mają silną potrzebę podejmowania wyzwań, szukania możliwości rozwoju, pracy w grupie bardzo skoncentrowanej na celu. Trochę inaczej jest w przypadku cywilów. Tych z kolei pociąga estyma, jaką cieszą się wojska specjalne. Zwykle są to ludzie, którzy interesują się jednostkami specjalnymi. Czytają i oglądają na ten temat materiały i chcieliby działać tak jak żołnierze. Czasami też chcą się po prostu sprawdzić. Powinni jednak zdawać sobie sprawę z tego, że służbę muszą oprzeć na czymś więcej niż tylko na realizacji swoich ambicji.
Mówi Pan o całych wojskach specjalnych. Ale dlaczego wybierają Formozę?
Przyciągamy kandydatów, którzy widzą się w służbie w środowisku morskim. Myślę, że nie bez znaczenia jest też lokalizacja jednostki, bo Trójmiasto to świetne miejsce do życia.
Kim są ludzie, którzy przychodzą do was na selekcję? Jaki jest profil waszego kandydata?
Zapraszamy chętnych w wieku od 19 do 34 lat. Stosunkowo rzadko do służby dostają się ci najmłodsi, czyli 19- czy 20-latkowie. Jeśli zaś chodzi o stopnie wojskowe, to mamy tu dwie przeważające grupy osób: szeregowych oraz podchorążych uczelni wyższych. Zgłaszają się też żołnierze z kursu JATA oraz coraz więcej ochotników dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Regularnie do selekcji przystępują również cywile bez wcześniejszego przeszkolenia wojskowego.
Trafiają do was tylko marynarze?
Nie, na selekcję przychodzą przedstawiciele wszystkich rodzajów sił zbrojnych, a także innych służb mundurowych, na przykład policji. Do służby w Formozie jak najbardziej mogą aplikować kandydaci niezwiązani z marynarką wojenną.
Jak zaczyna się proces selekcji?
Przede wszystkim trzeba wysłać do nas ankietę rekrutacyjną, a potem czekać na telefon z jednostki. Wybrane osoby zapraszamy najpierw na test sprawności fizycznej. Całość zajmuje jeden bardzo długi dzień – od rana do nocy – i odbywa się w Gdyni. Na tym etapie sprawdzamy ogólny poziom sprawności kandydata oraz prowadzimy testy psychologiczne.
Wymagania są wyśrubowane?
Bez przesady. Test składa się z kilku konkurencji, m.in. pływania na czas na dystansie 400 m oraz 25 m pod wodą. Nasze wymagania są opisane na stronie internetowej, więc kandydaci zainteresowani służbą w jednostce powinni się przygotowywać zgodnie z nimi, lecz nie zawsze tak jest.
Widziałyśmy jeszcze jedną konkurencję…
Pewnie chodzi o test zachowania się w wodzie? Kandydat wskakuje do wody ze skrępowanymi rękami i nogami. Test odbywa się w kontrolowanych, wręcz laboratoryjnych warunkach, więc zapewniam, że jest bezpiecznie. W ten sposób sprawdzamy zachowanie ludzi w sytuacjach szczególnych, dalekich od strefy komfortu.
Jeśli chodzi o brak komfortu podczas selekcji, to wspomniany skok to dopiero początek.
Owszem, takich momentów jest wiele. Kolejny to prowadzony po zmroku test wodno-wysokościowy polegający na tym, że kandydaci muszą wykonać serię skoków do wody oraz ćwiczeń w zimnym Bałtyku. Oczywiście przez cały czas nad ich bezpieczeństwem czuwają instruktorzy, ale i tak ochotnicy muszą pokonać swoje lęki i podjąć decyzję o skoku. Ostatnim etapem tego dnia są testy psychologiczne.
Ci, którzy spełnią wymagania, spotkają się z nami za jakiś czas…
Na plaży…
Nie tylko, choć rzeczywiście ten drugi etap selekcji odbywa się na wybrzeżu.
Co sprawdzacie podczas tego testu?
Jak kandydat radzi sobie z permanentnym dyskomfortem. Jest mokro, zimno, wszędzie pełno piachu, więc wykonanie nawet najprostszych zadań staje się skomplikowane. I nie chodzi tylko o kolejne pompki, choć oczywiście też, ale na przykład o umiejętność zapamiętywania, koncentracji, współpracy w grupie. W tym przypadku motywacja musi być naprawdę duża. Selekcja sprawdza, czy kandydaci są w stanie funkcjonować w takich warunkach i skupić się na zadaniu, a nie na tym, że jest mokro i jest im zimno.
Trudno znaleźć takich ludzi?
Trudno. Bo tak naprawdę dopóki ktoś nie pozna tego środowiska, nie zmierzy się z tym, co dzieje się w wodzie, dopóty sam nie ma pojęcia, jak się zachowa. Ale są ludzie, którzy radzą z tym sobie i służą m.in. w Formozie.
No to porozmawiajmy o tych, którzy odpadają. Jakie popełniają błędy?
O statystykach nie chciałbym mówić, jednak należy podkreślić, że testy są wymagające i rzeczywiście wielu kandydatów odpada. W większości przypadków w czasie dwóch pierwszych dni. Przekonują się, że nie są wystarczająco dobrze przygotowani fizycznie. Stwierdzają, że to nie dla nich. Zdarzają się również kontuzje, które wynikają ze złego przygotowania, niewłaściwego doboru sprzętu i obuwia bądź sytuacji losowych. Poza tym, nie tylko kandydaci sami rezygnują, lecz my również możemy ich usunąć z procesu selekcyjnego.
Co ich dyskwalifikuje?
Chociażby zgubienie numeru [każdy z kandydatów podczas selekcji ma swój numer, który zastępuje imię i nazwisko – przyp. red.].
Tyle starań i waszych, i kandydata, a odrzucacie go z powodu zgubionego numeru?
Tak. To jest bardzo ważne, bo od początku mówimy im wyraźnie, że opaska z numerem ma do nich niemalże przyrosnąć. Gdy ją zgubią, oznacza to, że nie wzięli naszych słów na poważnie. Chodzi o dbałość o szczegóły, które zlekceważone w realnym działaniu mogą przynieść katastrofalne skutki.
To musi być naprawdę trudny moment. Dla części z tych ludzi przygotowania do selekcji to wielomiesięczny, czasem wieloletni wysiłek.
Wiem, ale podczas selekcji nie głaszczemy nikogo po głowie. Pewne rzeczy każdy kandydat musi sobie uświadomić. Trudnych momentów jest w czasie tych kilku dni wiele. Dla każdego będzie to coś innego. Dla jednych 24-godzinny marsz, dla drugich wejście do zimnego Bałtyku. Dla mnie, na przykład, najgorsze było to, że dostawaliśmy bardzo mało jedzenia, więc bardzo brakowało mi kalorii.
Mamy wrażenie, że selekcja momentami wygląda jak sprawdzian na superbohaterów.
I to największy mit. Owszem, to jest bardzo trudny, wymagający sprawdzian, ale nie jest czymś, do czego nie da się przygotować. Służę w Formozie od 2010 roku i zapewniam, że nie ma w tej jednostce ludzi o nadzwyczajnych mocach. Po prostu wiemy, jak ważne jest dobre przygotowanie fizyczne i psychiczne. Wiemy, jak ważne jest wykonanie zadania. Jak ważna jest motywacja i determinacja w naszej służbie, więc nie demonizowałbym procesu selekcji. Do tego naprawdę można się przygotować. Kandydaci zamiast zamartwiać się, że nie dadzą rady czegoś zrobić, powinni po prostu spakować plecak i ruszyć na kilka dni w teren, nocować pod gołym niebem albo zmierzyć się z zimnym Bałtykiem. Krok po kroku przesuwać swoje granice i tak budować swoją siłę.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze